Budowa mostu tymczasowego w Prudniku rozpala polityczne emocje
Opieszałość dotyczącą budowy mostu tymczasowego zarzuca władzom Prudnika posłanka PiS Katarzyna Czochara. Ma on przynajmniej częściowo zmniejszyć korki komunikacyjne w mieście, gdy pod koniec kwietnia, na czas przebudowy, zamknięta zostanie główna przeprawa na rzece Prudnik. Opolska parlamentarzystka wskazuje, że informacja o pieniądzach na budowę mostu tymczasowego pojawiła się już w lutym ubiegłego roku. Natomiast przetarg na jego budowę gmina ogłosiła dopiero w grudniu.
Jego budowa leży w kompetencjach Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
- Przetargi oraz inne działania prowadziliśmy w oparciu o porozumienie z tą instytucją – mówi burmistrz Prudnika Franciszek Fejdych. – Porozumienie to datowane jest na lipiec 2017 roku. Natomiast prace projektowe nad nową przeprawą i drogami dojazdowymi rozpoczęły się już w kwietniu. Trzeba też pamiętać, że w naszym kraju prace projektowe, dokumentacyjne, pozwolenia trwają co najmniej sześć, do ośmiu miesięcy, bo taka jest rzeczywistość.
Zamknięcie głównego mostu w Prudniku spowoduje też negatywne konsekwencje dla pobliskiej kopalni szarogłazu. Objazd przez Nysę zwiększy koszty transportu, a więc pogorszy atrakcyjność cenową tamtejszego surowca.
- Pewnie część odbiorców zrezygnuje z naszego kruszywa - mówi Tomasz Zawadzki, prezes Kopalni Odkrywkowej Surowców Drogowych w Niemodlinie. – Trudno jest mi powiedzieć, jak się to na naszej firmie odbije. Może odbiorcy wchłoną te dodatkowe koszty, bo będą koniecznie potrzebowali kruszywa, ale może być tak, że znajdą innych dostawców.
Do przetargu na budowę mostu tymczasowego w Prudnik stanęła tylko jedna firma, której oferta była ponad dwukrotnie większa od przewidzianej na to zadanie kwoty. Dlatego burmistrz unieważnił przetarg. Według ostatnich uzgodnień most tymczasowy postawi wojsko. Drogi dojazdowe i podporę przeprawy wybuduje natomiast gmina.