Zabił rowerzystę,uciekł z miejsca wypadku
Sprawa kierowcy, który zabił rowerzystę, uciekł z miejsca wypadku, a następni próbował wpływać na świadków, będzie jeszcze raz rozpoznana przez Sąd Rejonowy w Opolu. Takie jest postanowienie sądu odwoławczego, który rozpatrywał apelację obrońcy Rafała L. W pierwszym procesie w maju tego roku sąd skazał go na 8 lat więzienia.
Do tragicznego wypadku doszło w styczniu 2006 roku na ulicy Oleskiej. Rafał L. wracał Mazdą razem ze znajomymi z dyskoteki. Według prokuratury gwałtownie skręcił w prawo i uderzył w prawidłowo jadącego rowerzystę. 22-letni Marcin C. zginął na miejscu. Sąd pierwszej instancji skazując go na 8 lat uznał, że kierowca był nietrzeźwy. To - zdaniem sądu odwoławczego - nie zostało jednak udowodnione.
Z dzisiejszego (30.10) rozstrzygnięcia zadowolony jest ojciec oskarżonego, który przekonuje, że jego syn wypił alkohol, ale dopiero po zdarzeniu. A sam wypadek spowodował jeden z pasażerów:
Dla prokuratury to, że kierowca był nietrzeźwy nie budziło od początku żadnych wątpliwości. Prokurator Wiolantyna Mataniak podczas rozprawy przypominała, że według świadków samochód po uderzeniu rowerzysty ruszył z piskiem opon i rykiem silnika.
"Kierowca nie dość, że uciekł z miejsca wypadku to nawet nie wykazał skruchy" - mówiła prokurator Mataniak:
Sąd odwoławczy nie miał wątpliwości co do okoliczności zdarzenia. Sprawcą był Rafał L. Pytanie tylko w jakim był stanie, ile miał promili w wydychanym powietrzu. Pierwsze badania wykonano 7 godzin po wypadku. Biegły podawał tylko hipotetyczną zawartość alkoholu.
Sędzia Andrzej Polański przypomniał, że wątpliwości nie można rozstrzygać na niekorzyść oskarżonego:
Występujący jako oskarżyciel posiłkowy ojciec zabitego rowerzysty po dzisiejszym postanowieniu zaczął wątpić w sprawiedliwość. Nie może zrozumieć nad czym tu się jeszcze zastanawiać:
Szczególnie bulwersujące jest to, że kierowca wykonując nagły, niebezpieczny manewr chciał prawdopodobnie popisać się przed koleżankami, które jechały razem z nim samochodem.
Cezary Puzyna
Do tragicznego wypadku doszło w styczniu 2006 roku na ulicy Oleskiej. Rafał L. wracał Mazdą razem ze znajomymi z dyskoteki. Według prokuratury gwałtownie skręcił w prawo i uderzył w prawidłowo jadącego rowerzystę. 22-letni Marcin C. zginął na miejscu. Sąd pierwszej instancji skazując go na 8 lat uznał, że kierowca był nietrzeźwy. To - zdaniem sądu odwoławczego - nie zostało jednak udowodnione.
Z dzisiejszego (30.10) rozstrzygnięcia zadowolony jest ojciec oskarżonego, który przekonuje, że jego syn wypił alkohol, ale dopiero po zdarzeniu. A sam wypadek spowodował jeden z pasażerów:
Dla prokuratury to, że kierowca był nietrzeźwy nie budziło od początku żadnych wątpliwości. Prokurator Wiolantyna Mataniak podczas rozprawy przypominała, że według świadków samochód po uderzeniu rowerzysty ruszył z piskiem opon i rykiem silnika.
"Kierowca nie dość, że uciekł z miejsca wypadku to nawet nie wykazał skruchy" - mówiła prokurator Mataniak:
Sąd odwoławczy nie miał wątpliwości co do okoliczności zdarzenia. Sprawcą był Rafał L. Pytanie tylko w jakim był stanie, ile miał promili w wydychanym powietrzu. Pierwsze badania wykonano 7 godzin po wypadku. Biegły podawał tylko hipotetyczną zawartość alkoholu.
Sędzia Andrzej Polański przypomniał, że wątpliwości nie można rozstrzygać na niekorzyść oskarżonego:
Występujący jako oskarżyciel posiłkowy ojciec zabitego rowerzysty po dzisiejszym postanowieniu zaczął wątpić w sprawiedliwość. Nie może zrozumieć nad czym tu się jeszcze zastanawiać:
Szczególnie bulwersujące jest to, że kierowca wykonując nagły, niebezpieczny manewr chciał prawdopodobnie popisać się przed koleżankami, które jechały razem z nim samochodem.
Cezary Puzyna