Bilans 2017 Arcy
Bez niego Opolszczyzna byłaby inna a bardzo możliwe, że w ogóle by jej nie było. Gdy w 1998 roku ważyły się losy reformy administracyjnej i samodzielnego województwa opolskiego, wojewoda śląski Marek Kempski (to ten twardziel, który wysłał policję, by rozbiła protest lepperowców w Lubecku pod Lublińcem) właśnie do niego skierował pierwsze kroki, próbując – bezskutecznie – przekonywać, że reaktywacja województwa górnośląskiego ma sens. Arcybiskup Alfons Nossol, bo o nim oczywiście mowa, nie miał władzy, ale miał coś o wiele ważniejszego: autorytet.
Jak niektórzy pewnie pamiętają – choć mogli zapomnieć, bo hasło trochę nam gdzieś przepadło – region miał się promować jako „Opolskie kwitnące” (co złośliwcy, których nigdy nie brakuje, kojarzyli z zakwitami sinic w Jeziorze Turawskim). Ale do wyboru było kilka innych haseł, jedno z nich mówiło o tym, że Opolszczyzna to jedyne miejsce na świecie, gdzie nie obowiązuje zasada: „jak świat światem nigdy Niemiec Polakowi nie będzie bratem”. Może i słusznie, że ta brawurowa propozycja nie przeszła, bo wystarczy zajrzeć na dowolne forum internetowe, by się przekonać, że polsko-niemieckie pojednanie niekoniecznie nam się powiodło. Ale taki pomysł nigdy by nikomu nie przyszedł do głowy, gdyby nie arcybiskup Nossol, który w tym roku obchodził potrójny jubileusz: 85-lecia urodzin, 60-lecia święceń kapłańskich i 40-lecia sakry biskupiej. Radio Opole ma tę osobistą satysfakcję, że odwiedziło Jubilata w Kamieniu Śląskim, gdzie zostało przyjęte z ogromną życzliwością i gościnnością.
Analiza tego, jak ważny był arcybiskup Nossol, to temat na pracę doktorską a nie krótki felieton. Załatwmy to krótko: był wyjątkowy. Przed laty zadzwonił do mnie kolega z innej redakcji i zapytał, jak można się skontaktować z ordynariuszem opolskiej diecezji. Gdy dostał numer telefonu i usłyszał, że wystarczy zadzwonić i arcybiskup, jak będzie w pokoju, to po prostu odbierze, zaniemówił. Czasem nie doceniamy takich drobiazgów a to one mówią najwięcej. I na koniec: gdy arcybiskup Nossol przeszedł na emeryturę, usunął się w cień, znalazł siłę i odwagę (tak, tak), by uchylić się od komentowania bieżących zdarzeń, także takich, które – jak powiększenie Opola – podważały jego wieloletnie starania o zbudowanie zgodnej społeczności Opolszczyzny, której już na zawsze będzie symbolem.
Analiza tego, jak ważny był arcybiskup Nossol, to temat na pracę doktorską a nie krótki felieton. Załatwmy to krótko: był wyjątkowy. Przed laty zadzwonił do mnie kolega z innej redakcji i zapytał, jak można się skontaktować z ordynariuszem opolskiej diecezji. Gdy dostał numer telefonu i usłyszał, że wystarczy zadzwonić i arcybiskup, jak będzie w pokoju, to po prostu odbierze, zaniemówił. Czasem nie doceniamy takich drobiazgów a to one mówią najwięcej. I na koniec: gdy arcybiskup Nossol przeszedł na emeryturę, usunął się w cień, znalazł siłę i odwagę (tak, tak), by uchylić się od komentowania bieżących zdarzeń, także takich, które – jak powiększenie Opola – podważały jego wieloletnie starania o zbudowanie zgodnej społeczności Opolszczyzny, której już na zawsze będzie symbolem.