Piotr Baron, dyrektor Instytutu Jazzu nyskiej PWSZ mówi, że kiedyś myślał, że takich koncertów nie da się robić w nieskończoność. - Jak zaczynaliśmy dziesięć lat temu, byłem przekonany, że pomysłów, repertuaru i zapału wystarczy nam może na dwa, góra trzy lata. Tymczasem gramy nadal, a chęci się nie kończą. Tym koncertem, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, proponujemy wszystkim konsumpcję duchową. To wydarzenie jest przygotowywane w zasadzie cały rok. Aranżacji dokonali i opracowali je w zdecydowanej większości nasi studenci, w dodatku samodzielnie, chociaż pod okiem naszych pedagogów. Młodzież mamy kreatywną do tego stopnia, że gdybym zgodził się na występy wszystkich tych, którzy chcieli zaprezentować się w czasie dzisiejszego koncertu, to ten koncert musiałby trwać cztery, a może nawet pięć godzin - przyznaje Piotr Baron.

Sylwia Majchrzak, studentka pierwszego roku jazzu w PWSZ w Nysie (wokal i skrzypce) twierdzi, że takie występy są dla żaków bardzo ważne. - W ten sposób zdobywamy nie tylko doświadczenie, obywamy się ze sceną, ale również spędzamy czas na tym, co kochamy najbardziej - mówi Sylwia Majchrzak, która swoim występem ("W żłobie leży"), wspólnie z dwójka innych studentów, inaugurowała "Bożonarodzeniowy Koncert".

Na nyskim jazzie kształci się obecnie około stu studentów, a kierunek cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem wśród młodzieży z całej Polski.