Poseł Janusz Sanocki interweniuje u Rzecznika Praw Dziecka. Broni młodej matki z Grodkowa
Do grodkowskiego biura posła Janusza Sanockiego przyszła z interwencją mieszkanka Grodkowa, której nyski sąd rodzinny zabrał dzieci i umieścił w rodzinie zastępczej. Poseł opłacił adwokata i pomaga kobiecie w odzyskaniu dzieci.
Janusz Sanocki wytyka sądowi błędy proceduralne, a także mówi o niezbadaniu sprawy. Zdaniem posła, sędzina wydająca postanowienie oparła się głównie na sąsiedzkim donosie, że w mieszkaniu przez kilka dni nie było prądu, bo matka nie miała pieniędzy i nie zapłaciła rachunku.
- Sędzina z Nysy normalnej dziewczynie zabrała dwójkę dzieci. Dziewczynka ma 3 latka, chłopczyk niespełna roczek. Wszystko to na podstawie jednego donosu, jednej wizyty opiekunek z grodkowskiego OPS. Sędzia bez zbadania sprawy, łamiąc ustawę, wydaje postanowienie 18 sierpnia o zabraniu dzieci do mieszkającej 40 kilometrów dalej rodziny zastępczej. Dzieci płaczą za matką. Wynająłem i opłaciłem prawnika, napisałem też do rzecznika praw dziecka. To bezprawne zabranie dzieci – mówi poseł.
Prezes Sądu Rejonowego w Nysie Bartłomiej Madejczyk twierdzi, że postępowanie w tej sprawie było prawidłowo prowadzone, nie doszło też do podnoszonych przez posła przekroczeń terminów, a sędzina oparła się na opiniach wydanych przez uprawnione do tego podmioty.
- Podstawą wydania decyzji przez sąd było pismo ośrodka pomocy społecznej, oraz wywiad kuratora sądowego. Wynika z nich, że w tym lokalu odbywały się spotkania towarzyskie, używano czy nadużywano tam alkoholu i środków odurzających, dodatkowo kwestia odciętego prądu i braku jedzenia dla dzieci. Pojawił się też wątek, że matka wychodzi wieczorami z domu i zostawia dzieci same – mówi prezes sądu Bartłomiej Madejczyk.
Organem rozstrzygającym w tej sprawie będzie Sąd Okręgowy w Opolu, bowiem wpłynęło zażalenie na postanowienie nyskiego sądu.
- Sędzina z Nysy normalnej dziewczynie zabrała dwójkę dzieci. Dziewczynka ma 3 latka, chłopczyk niespełna roczek. Wszystko to na podstawie jednego donosu, jednej wizyty opiekunek z grodkowskiego OPS. Sędzia bez zbadania sprawy, łamiąc ustawę, wydaje postanowienie 18 sierpnia o zabraniu dzieci do mieszkającej 40 kilometrów dalej rodziny zastępczej. Dzieci płaczą za matką. Wynająłem i opłaciłem prawnika, napisałem też do rzecznika praw dziecka. To bezprawne zabranie dzieci – mówi poseł.
Prezes Sądu Rejonowego w Nysie Bartłomiej Madejczyk twierdzi, że postępowanie w tej sprawie było prawidłowo prowadzone, nie doszło też do podnoszonych przez posła przekroczeń terminów, a sędzina oparła się na opiniach wydanych przez uprawnione do tego podmioty.
- Podstawą wydania decyzji przez sąd było pismo ośrodka pomocy społecznej, oraz wywiad kuratora sądowego. Wynika z nich, że w tym lokalu odbywały się spotkania towarzyskie, używano czy nadużywano tam alkoholu i środków odurzających, dodatkowo kwestia odciętego prądu i braku jedzenia dla dzieci. Pojawił się też wątek, że matka wychodzi wieczorami z domu i zostawia dzieci same – mówi prezes sądu Bartłomiej Madejczyk.
Organem rozstrzygającym w tej sprawie będzie Sąd Okręgowy w Opolu, bowiem wpłynęło zażalenie na postanowienie nyskiego sądu.