"Rząd działał bardzo dobrze". "Instytucje rządowe zawiodły". Opolscy politycy ocenili reakcję rządu na huragan sprzed tygodnia
Reakcja rządu na huragan sprzed tygodnia była tematem Niedzielnej Loży Radiowej. W wyniku nawałnicy zostało zniszczonych około 45 tysięcy hektarów lasu i wiele zabudowań. Zapytaliśmy opolskich polityków, jak w tej sytuacji należy ocenić działania władz.
Ryszard Wilczyński, poseł Platformy Obywatelskiej i były wojewoda uważa, że rząd działał bez rozpoznania i wiedzy, a w takich sytuacjach bardzo ważna jest pierwsza reakcja. - Te pierwsze momenty decydują o użyciu konkretnych sił i środków oraz o sekwencji potrzeb. To nie zdarzyło się. Pierwsze rozpoznanie decyduje również, czy działamy w ramach ustawy o klęskach żywiołowych, czy tylko w trybie ustawy o zarządzaniu kryzysowym.
Według Marii Żukowskiej z Prawa i Sprawiedliwości, rząd zareagował bardzo dobrze, bo od razu zwołano narady oraz spotkania. Przekonuje, że ważniejsze są decyzje niż obecność władz na miejscu klęski. - Nie uważam, że wizyta premier Beaty Szydło na miejscu po kilku dniach to faux pas. Przy takiej tragedii mieszkańcy nie potrzebują lansowania się kogoś z władzy na tle ich nieszczęścia.
Stanisław Rakoczy (PSL), były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, uważa, że w tej sytuacji zepsuto wszystko pod względem proceduralnym. - Nie mówmy, że wszystko było dobrze, bo to, co wczoraj zrobił rząd publikując harmonogram działań na portalu społecznościowym, było absolutnym strzałem w kolano. Sami pokazali, że wszystko było spóźnione.
Do krytyki dołącza się Paweł Grabowski, poseł ruchu Kukiz'15. - Zawiodły instytucje rządowe, a pochwalić trzeba strażaków i wojsko. Żołnierze wyrazili gotowość, tyle że oni działają na rozkaz. Nie było rozkazu, więc nie pomogli. To był długi weekend i mam wrażenie, że wszyscy skupili się na defiladzie, a skoro miała miejsce nawałnica to trudno – poczekają.
Z kolei według Ryszarda Galli, posła Mniejszości Niemieckiej, system informowania jest dobry, ale zawiodło zarządzanie. - Coś nie zafunkcjonowało, prawdopodobnie wojewoda, który zlekceważył sobie tamten stan lub nie miał wyobrażenia, bo przecież nie chodziło o zbieranie gałęzi i zamiatanie liści. System powinien zadziałać bez względu na to, czy pani premier jest na urlopie, czy pracuje.
Przemysław Pytlik z Nowoczesnej ocenia tę sytuację jako przykład państwa teoretycznego PiS. - Jeżeli państwo polskie działa w taki sposób, to aż strach pomyśleć, co by się stało przy agresji innego państwa. Czy też czekalibyśmy trzy dni na jakąkolwiek reakcję rządu? Możliwe, że Wojska Obrony Terytorialnej nie istnieją, a są jedynie mrzonką ministra Macierewicza.
Według Marii Żukowskiej z Prawa i Sprawiedliwości, rząd zareagował bardzo dobrze, bo od razu zwołano narady oraz spotkania. Przekonuje, że ważniejsze są decyzje niż obecność władz na miejscu klęski. - Nie uważam, że wizyta premier Beaty Szydło na miejscu po kilku dniach to faux pas. Przy takiej tragedii mieszkańcy nie potrzebują lansowania się kogoś z władzy na tle ich nieszczęścia.
Stanisław Rakoczy (PSL), były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, uważa, że w tej sytuacji zepsuto wszystko pod względem proceduralnym. - Nie mówmy, że wszystko było dobrze, bo to, co wczoraj zrobił rząd publikując harmonogram działań na portalu społecznościowym, było absolutnym strzałem w kolano. Sami pokazali, że wszystko było spóźnione.
Do krytyki dołącza się Paweł Grabowski, poseł ruchu Kukiz'15. - Zawiodły instytucje rządowe, a pochwalić trzeba strażaków i wojsko. Żołnierze wyrazili gotowość, tyle że oni działają na rozkaz. Nie było rozkazu, więc nie pomogli. To był długi weekend i mam wrażenie, że wszyscy skupili się na defiladzie, a skoro miała miejsce nawałnica to trudno – poczekają.
Z kolei według Ryszarda Galli, posła Mniejszości Niemieckiej, system informowania jest dobry, ale zawiodło zarządzanie. - Coś nie zafunkcjonowało, prawdopodobnie wojewoda, który zlekceważył sobie tamten stan lub nie miał wyobrażenia, bo przecież nie chodziło o zbieranie gałęzi i zamiatanie liści. System powinien zadziałać bez względu na to, czy pani premier jest na urlopie, czy pracuje.
Przemysław Pytlik z Nowoczesnej ocenia tę sytuację jako przykład państwa teoretycznego PiS. - Jeżeli państwo polskie działa w taki sposób, to aż strach pomyśleć, co by się stało przy agresji innego państwa. Czy też czekalibyśmy trzy dni na jakąkolwiek reakcję rządu? Możliwe, że Wojska Obrony Terytorialnej nie istnieją, a są jedynie mrzonką ministra Macierewicza.