Opieszale pracował na oddziale ratunkowym. Lekarz z brzeskiego SOR-u stracił etat
Nadal głośno po ostatnich wydarzeniach w Brzeskim Centrum Medycznym. Do szpitala w Brzegu w niedzielę (25.06) po południu zgłosił się 37-letni mężczyzna z silnym bólem w klatce piersiowej. Przeszedł zawał, ale nie dostał odpowiedniej pomocy. Dopiero po kilkunastu godzinach otrzymał fachową pomoc… w innym szpitalu.
Badanie diagnostyczne przeprowadzone w Brzegu wskazywało na dobry stan zdrowia mężczyzny, choć pacjent zwijał się z bólu. Potwierdza to Anna - brzeżanka, która przyjechała pomóc 37-latkowi.
- Próbowałam przekonać lekarza, że to zawał serca. W nagrodę medyk wezwał policję twierdząc, że się awanturuję – wspomina. - Lekarz kompletnie nic nie robił. Około 14 zlecił pierwsze badania i na tym się skończyło. Kolega zwijał się, widać było, że cierpi. Personel medyczny widział co się dzieje i co chwilę informował lekarza o stanie pacjenta, ale nie było żadnej reakcji.
Lekarz na drugi dzień został zwolniony. - Nie ma u nas miejsca na takie zachowanie – tak o swojej decyzji mówi Krzysztof Konik, dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego.
- Lekarze pracujący na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym muszą cechować się odpowiednimi kompetencjami i kwalifikacjami, czyli trafność postawienia diagnozy, a przede wszystkim szybkość podejmowania decyzji. Nie wszyscy lekarze posiadają właśnie takie umiejętności, dlatego po niedzielnych wydarzeniach ta osoba nie pracuje już u nas w lecznicy – podkreśla szef BCM-u.
Jutro poznamy wyniki audytu, który został przeprowadzony przez dyrekcję lecznicy. Krzysztof Konik jutro (29.06) ma wydać stosowne oświadczenie w tej sprawie.
Stan 37-latka dziś określany jest już jako dobry. Mężczyzna przebywa w szpitalu w Opolu.
- Próbowałam przekonać lekarza, że to zawał serca. W nagrodę medyk wezwał policję twierdząc, że się awanturuję – wspomina. - Lekarz kompletnie nic nie robił. Około 14 zlecił pierwsze badania i na tym się skończyło. Kolega zwijał się, widać było, że cierpi. Personel medyczny widział co się dzieje i co chwilę informował lekarza o stanie pacjenta, ale nie było żadnej reakcji.
Lekarz na drugi dzień został zwolniony. - Nie ma u nas miejsca na takie zachowanie – tak o swojej decyzji mówi Krzysztof Konik, dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego.
- Lekarze pracujący na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym muszą cechować się odpowiednimi kompetencjami i kwalifikacjami, czyli trafność postawienia diagnozy, a przede wszystkim szybkość podejmowania decyzji. Nie wszyscy lekarze posiadają właśnie takie umiejętności, dlatego po niedzielnych wydarzeniach ta osoba nie pracuje już u nas w lecznicy – podkreśla szef BCM-u.
Jutro poznamy wyniki audytu, który został przeprowadzony przez dyrekcję lecznicy. Krzysztof Konik jutro (29.06) ma wydać stosowne oświadczenie w tej sprawie.
Stan 37-latka dziś określany jest już jako dobry. Mężczyzna przebywa w szpitalu w Opolu.