Ogólnopolski protest ratowników medycznych wystartował. Nysa: Pacjenci nie ucierpią
W całym kraju rozpoczął się protest ratowników medycznych. Główny postulat dotyczy płac. Ratownicy chcą takich podwyżek, jakie dostały pielęgniarki, tzn. 1600 zł brutto. Rząd zaproponował im połowę tej kwoty, na co nie wyrazili zgody.
- Na początek to będzie oflagowanie karetek, włącznie z założeniem koszulek z logo naszego protestu. Co do dalszego scenariusza, nie chciałbym się wypowiadać, bo w dużym stopniu będzie on zależał od stanowiska ministerstwa. Niezależnie jednak, chcemy zapewnić mieszkańców, że nikt nie ucierpi na tym proteście. Będziemy pracować tak, jak dotychczas, bo do naszych rodzin też karetka może zostać wezwana – mówi ratownik medyczny Łukasz Styś.
Protest ratowników nie niepokoi ordynatora oddziału ratunkowego w Nysie dra Kazimierza Błońskiego.
- Ratownicy, to osoby odpowiedzialne, sumienne i nie mam żadnych obaw, że ten protest przerodzi się w coś, co zaszkodzi społeczeństwu – mówi ordynator.
Z kolei uczestniczący w rządowych negocjacjach Ireneusz Szafraniec – przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego w Nysie, dodaje, że ministerstwo zapomniało o ratownikach.
- Chcemy, aby ten protest rozlał się na cały kraj, aby uderzył w system. Nie powinno być tak, że w tej samej akcji bierze udział ratownik i pielęgniarka, która zarabia o 1000 więcej – mówi przewodniczący.
Tematem obszernie zajmowaliśmy się w „Reporterskim tu i teraz”: