Bój o szkołę w Luboszycach. Argumentem jest bezpieczeństwo dzieci
Rodzice uczniów klas 4-5 ze szkoły podstawowej w Luboszycach nie chcą, aby ich dzieci przeniesiono do szkoły w Biadaczu. Planowane zmiany są wynikiem reformy edukacji. Uczniowie przyszłych klas 5 i 6 mieliby zostać przeniesieni do budynku gimnazjum, które będzie stopniowo wygaszane.
Zdaniem rodziców nie jest to dobry pomysł do czasu, aż droga wiodąca do szkoły w Biadaczu nie zostanie wyremontowana. Chodzi im o to, aby opóźnić przeniesienie dzieci poza Luboszyce przez okres przejściowy tzw. wygaszania gimnazjów.
- Głównym argumentem jest bezpieczeństwo naszych dzieci - mówi Anna Geisler z rady rodziców. - Nie ma ścieżek rowerowych, nie ma drogi przygotowanej, są bardzo wąskie pobocza. Jeśli zapewnienia wójta się sprawdzą i ta droga będzie remontowa w tych dwóch latach, to tam będzie plac budowy - dodaje.
- Drugą kwestią jest bezpieczeństwo dzieci w szkole. Tam chodzić będą jeszcze gimnazjaliści z całej gminy, to jest sześć klas nastolatków, a my mamy tam oddać dzieci w wieku 10-11 lat - kontynuuje Geisler.
W czwartek po południu (16.03) rodzice uczniów klas 4-5 zorganizowali w szkole spotkanie. Obecna była na nim dyrektor wygaszanego gimnazjum w Biadaczu Elżbieta Syrytczyk. Przekonywała, że budynek, którym zarządza jest lepiej wyposażony.
- Zostawienie uczniów tutaj jest realne, ale co zrobić w takim razie z budynkiem w Biadaczu? - pyta Syrytczyk. - Ma on trzy kondygnacje, jest tam 13 sal, wszystkie wyposażone w tablice multimedialne, komputery, pracownia komputerowa na 25 stanowisk - dodaje.
Rodzice zaprosili na spotkanie wójta gminy Krystiana Bladego, ale nie przyszedł. Obecni byli przedstawiciele kuratorium oświaty.
Więcej na ten temat w piątkowym (17.03) programie "Reporterskie tu i teraz" po godz. 14:00.
- Głównym argumentem jest bezpieczeństwo naszych dzieci - mówi Anna Geisler z rady rodziców. - Nie ma ścieżek rowerowych, nie ma drogi przygotowanej, są bardzo wąskie pobocza. Jeśli zapewnienia wójta się sprawdzą i ta droga będzie remontowa w tych dwóch latach, to tam będzie plac budowy - dodaje.
- Drugą kwestią jest bezpieczeństwo dzieci w szkole. Tam chodzić będą jeszcze gimnazjaliści z całej gminy, to jest sześć klas nastolatków, a my mamy tam oddać dzieci w wieku 10-11 lat - kontynuuje Geisler.
W czwartek po południu (16.03) rodzice uczniów klas 4-5 zorganizowali w szkole spotkanie. Obecna była na nim dyrektor wygaszanego gimnazjum w Biadaczu Elżbieta Syrytczyk. Przekonywała, że budynek, którym zarządza jest lepiej wyposażony.
- Zostawienie uczniów tutaj jest realne, ale co zrobić w takim razie z budynkiem w Biadaczu? - pyta Syrytczyk. - Ma on trzy kondygnacje, jest tam 13 sal, wszystkie wyposażone w tablice multimedialne, komputery, pracownia komputerowa na 25 stanowisk - dodaje.
Rodzice zaprosili na spotkanie wójta gminy Krystiana Bladego, ale nie przyszedł. Obecni byli przedstawiciele kuratorium oświaty.
Więcej na ten temat w piątkowym (17.03) programie "Reporterskie tu i teraz" po godz. 14:00.