"Jeden diabetolog dziecięcy na cały region to za mało". NFZ przekonuje, że dużego problemu nie ma
- Na Opolszczyźnie brakuje diabetologów dla dzieci - alarmują rodzice z Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków, a dokładnie oddziału dla dzieci, młodzieży i osób z cukrzycą typy 1. W całym regionie działa tylko jedna przychodnia przy Wojewódzkim Centrum Medycznym w Opolu. Jak podkreśla prezes oddziału, Anna Wyspiańska, przychodnia jest przepełniona.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni z z kompetencji i zaangażowania naszego lekarza Stanisława Raka, ale jeden specjalista na cały region to za mało - zaznacza Wyspiańska. - Dziecięca poradnia jest jakby całością z przychodnią diabetologiczną dla osób dorosłych. Mamy wspólne pielęgniarki edukacyjne, które muszą także służyć dorosłym diabetykom, przy czym cukrzyca typu 2 jest nieco inna - dodaje.
Oddział Opolskiego Narodowego Funduszu Zdrowia twierdzi, że problemu nie widzi.
- Czas oczekiwania na wizytę to tylko dwa tygodnie - mówi jego dyrektor Robert Bryk. - Odnotowaliśmy migrację ujemną, czyli pacjenci wyjeżdżali poza województwo opolskie, ale w naszej ocenie nie była to duża migracja,w 2016 roku było to około 13 tysięcy złotych - twierdzi Bryk. Dodaje także, że 13 tysięcy złotych to - dla porównania - miesięczny koszt świadczeń z obszaru diabetologii dziecięcej, jaki ponosimy w regionie.
Rodzice małych cukrzyków twierdzą jednak, że opolski lekarz pracuje ponad siły, aby na czas pomóc wszystkim dzieciom. Problemy rodzą się także wtedy, gdy bierze urlop.
Oddział Opolskiego Narodowego Funduszu Zdrowia twierdzi, że problemu nie widzi.
- Czas oczekiwania na wizytę to tylko dwa tygodnie - mówi jego dyrektor Robert Bryk. - Odnotowaliśmy migrację ujemną, czyli pacjenci wyjeżdżali poza województwo opolskie, ale w naszej ocenie nie była to duża migracja,w 2016 roku było to około 13 tysięcy złotych - twierdzi Bryk. Dodaje także, że 13 tysięcy złotych to - dla porównania - miesięczny koszt świadczeń z obszaru diabetologii dziecięcej, jaki ponosimy w regionie.
Rodzice małych cukrzyków twierdzą jednak, że opolski lekarz pracuje ponad siły, aby na czas pomóc wszystkim dzieciom. Problemy rodzą się także wtedy, gdy bierze urlop.