BILANS 2016 PAKS z wami
Nie ma roku bez mniejszych lub większych przepychanek związanych ze służbą zdrowia. W roku 2016 praktycznie do końca grudnia trwały negocjacje związane z nadwykonaniami i kontraktami na rok 2017. Do sylwestra jeszcze trzy szpitale w regionie nie podpisały umów z Funduszem. Ale i tak kończący się rok zapamiętamy głównie z powodu sporu o funkcjonowanie nyskiej filii PAKS.
PAKS to Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca, prywatna klinika specjalizująca się we wszelakich zabiegach kardiologicznych. Filia w Nysie zajmowała się chirurgią naczyniową i miała lepszy sprzęt od Wojewódzkiego Centrum Medycznego. Nie miała za to kontraktu - gdy wchodziła do systemu, otrzymała mniej więcej 10 procent środków przeznaczonych na Opolszczyźnie na naczyniówkę. Ale, jak się szybko okazało, zabiegów wykonywała znacznie więcej, bo - jak twierdzili zgodnie lekarze i wspierający ich nyscy samorządowcy - takie były medyczne potrzeby południowej części Opolszczyzny.
Jesienią gruchnęła wieść, że nyski PAKS zostanie zamknięty, bo z powodu braku zapłaty za nadwykonania (a NFZ właśnie ogłosił, że tym razem być może za nadwykonania nie zapłaci) będzie miał potężną stratę finansową. Samorządowcy podnieśli alarm, przekonując, że trzeba zrobić wszystko, by klinikę utrzymać.
Szybko, ku sporemu zaskoczeniu opinii publicznej, okazało się, że poziom nadwykonań był raczej niebagatelny, bo przekroczył tysiąc procent. Czyli PAKS zrobił dziesięć razy więcej zabiegów, niż przewidywał podpisany z Funduszem kontrakt. Lekarze i samorządowcy usilnie przekonywali, że żadnej afery nie ma, bo za każdym razem były to zabiegi ratujące życie, a za takie NFZ płaci niezależnie od wysokości kontraktu. Rzecz w tym, że Fundusz miał tu spore wątpliwości.
Nyscy politycy, z wicestarostą Piotrem Woźniakiem na czele, podnieśli też inną kwestię: dlaczego placówka, która obsługuje trzy południowe powiaty, czyli nawet jedną trzecią opolskich pacjentów, nie ma jednej trzeciej pieniędzy na naczyniówkę? Zaczęło się zbieranie podpisów uratowanych pacjentów, organizowano konferencje prasowe, wygłaszano oświadczenia i spotykano się na naradach. Happy endu jednak nie było, dziś PAKS świadczy tylko usługi komercyjne.
Jesienią gruchnęła wieść, że nyski PAKS zostanie zamknięty, bo z powodu braku zapłaty za nadwykonania (a NFZ właśnie ogłosił, że tym razem być może za nadwykonania nie zapłaci) będzie miał potężną stratę finansową. Samorządowcy podnieśli alarm, przekonując, że trzeba zrobić wszystko, by klinikę utrzymać.
Szybko, ku sporemu zaskoczeniu opinii publicznej, okazało się, że poziom nadwykonań był raczej niebagatelny, bo przekroczył tysiąc procent. Czyli PAKS zrobił dziesięć razy więcej zabiegów, niż przewidywał podpisany z Funduszem kontrakt. Lekarze i samorządowcy usilnie przekonywali, że żadnej afery nie ma, bo za każdym razem były to zabiegi ratujące życie, a za takie NFZ płaci niezależnie od wysokości kontraktu. Rzecz w tym, że Fundusz miał tu spore wątpliwości.
Nyscy politycy, z wicestarostą Piotrem Woźniakiem na czele, podnieśli też inną kwestię: dlaczego placówka, która obsługuje trzy południowe powiaty, czyli nawet jedną trzecią opolskich pacjentów, nie ma jednej trzeciej pieniędzy na naczyniówkę? Zaczęło się zbieranie podpisów uratowanych pacjentów, organizowano konferencje prasowe, wygłaszano oświadczenia i spotykano się na naradach. Happy endu jednak nie było, dziś PAKS świadczy tylko usługi komercyjne.