BILANS 2016 Terminator vs Misiewicze
W rok 2016 Marcin Rol wszedł jako wiceprzewodniczący opolskiej Rady Miasta, komentujący na antenie Radia Opole sytuację w ratuszu po odejściu wiceprezydenta Janusza Kowalskiego. Po chwili zajął jego miejsce, co spotkało się z mocno krytycznymi komentarzami, bo w grę wchodził przecież człowiek bardzo młody, głównie znany jako bliski współpracownik Patryka Jakiego. Powszechnie uważano, że prezydent Arkadiusz Wiśniewski, awansując Rola, spłaca polityczny dług wobec wiceministra sprawiedliwości, który ofiarnie wspierał go w kampanii prezydenckiej.
Sprawa, jak każda polityczna przepychanka, w końcu ucichła, ale wybuchła z nową siłą za sprawą ogólnopolskiej kampanii opozycji przeciw "prawicowym Misiewiczom", której twarzą na Opolszczyźnie stał się poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński. Na liście tych, którzy awansowali dzięki układom na prawicy, Zembaczyński umieścił jednak nie tylko Rola i innych młodych wilczków, ale także wielu znanych od lat polityków i urzędników, którzy rzeczywiście kojarzeni byli z prawicą, ale którym trudno było jednak odmówić doświadczenia. Zresztą prezentujący listę działacze Nowoczesnej od razu zaznaczyli, że nie oceniają fachowości tych, którzy się na liście znaleźli, co trochę stępiło ostrze krytyki.
Publiczna debata, jak każda dyskusja o personaliach, podążyła w stronę osobistych wycieczek. Zembaczyńskiemu wytknięto, że atakuje tych samych ratuszowych polityków, z którymi współpracował w wyborach samorządowych, przypomniano też, że najpierw został radnym a potem - dyrektorem miejskiej pływalni. On sam twierdził, że tak mogą twierdzić tylko ci, którzy nie znają jego sportowych osiągnięć w roli nurka. Spostponowany Rol nie odpuszczał i zapraszał go na rozmowę "przy naleśnikach", aluzyjnie przypominając, że poseł Nowoczesnej zaczynał od prowadzenia naleśnikarni.
Ale Zembaczyński raczej się tym nie przejął, bo naprawdę gładko wszedł w rolę bulteriera opozycji, terminatora, który ostro rozprawia się z rządzącą prawicą. Na Wiejskiej spektakularnie błysnął opowieściami o "ciemnej stronie mocy", dziarsko poczyna sobie także w sejmowej komisji do sprawy wyjaśnienia afery Amber Gold. Nawet w debatach o sprawach lokalnych zawsze pamięta, by wbić prawicy szpilkę. Ma też odwagę, by otwarcie mówić o tym, że popiera projekt powiększenia Opola, choć polityczna mądrość etapu nakazywałaby raczej obronę dobrzeniaków prześladowanych przez duet Wiśniewski - Jaki.
Co do bultereriów opozycji, to warto zauważyć, że Zembaczyński ma mocną konkurencję w osobie posła Platformy Obywatelskiej Ryszarda Wilczyńskiego, który jako wojewoda był pełen urzędniczej godności i unosił się 15 centymetrów nad ziemią, ale jako poseł odnalazł w sobie wilczą naturę i zaciekle atakuje prawicę. I widać, że czuje się w tej roli coraz lepiej. Może nawet trochę za dobrze - w ostatnich dniach roku stał się hitem portali politycznych pokazujących filmik, na którym beztrosko czyta papiery wzięte z miejsca, gdzie zasiada w Sejmie prezes Jarosław Kaczyński.
Publiczna debata, jak każda dyskusja o personaliach, podążyła w stronę osobistych wycieczek. Zembaczyńskiemu wytknięto, że atakuje tych samych ratuszowych polityków, z którymi współpracował w wyborach samorządowych, przypomniano też, że najpierw został radnym a potem - dyrektorem miejskiej pływalni. On sam twierdził, że tak mogą twierdzić tylko ci, którzy nie znają jego sportowych osiągnięć w roli nurka. Spostponowany Rol nie odpuszczał i zapraszał go na rozmowę "przy naleśnikach", aluzyjnie przypominając, że poseł Nowoczesnej zaczynał od prowadzenia naleśnikarni.
Ale Zembaczyński raczej się tym nie przejął, bo naprawdę gładko wszedł w rolę bulteriera opozycji, terminatora, który ostro rozprawia się z rządzącą prawicą. Na Wiejskiej spektakularnie błysnął opowieściami o "ciemnej stronie mocy", dziarsko poczyna sobie także w sejmowej komisji do sprawy wyjaśnienia afery Amber Gold. Nawet w debatach o sprawach lokalnych zawsze pamięta, by wbić prawicy szpilkę. Ma też odwagę, by otwarcie mówić o tym, że popiera projekt powiększenia Opola, choć polityczna mądrość etapu nakazywałaby raczej obronę dobrzeniaków prześladowanych przez duet Wiśniewski - Jaki.
Co do bultereriów opozycji, to warto zauważyć, że Zembaczyński ma mocną konkurencję w osobie posła Platformy Obywatelskiej Ryszarda Wilczyńskiego, który jako wojewoda był pełen urzędniczej godności i unosił się 15 centymetrów nad ziemią, ale jako poseł odnalazł w sobie wilczą naturę i zaciekle atakuje prawicę. I widać, że czuje się w tej roli coraz lepiej. Może nawet trochę za dobrze - w ostatnich dniach roku stał się hitem portali politycznych pokazujących filmik, na którym beztrosko czyta papiery wzięte z miejsca, gdzie zasiada w Sejmie prezes Jarosław Kaczyński.