Opolskie szpitale prowadzą negocjacje przyszłorocznych kontraktów z NFZ
- Pieniądze są za małe, brakuje nam około 3 - 3,5 mln złotych - powiedział w porannej rozmowie "W cztery oczy" dr Wojciech Redelbach, dyrektor Opolskiego Centrum Onkologii pytany o poziom kontraktowania usług medycznych w 2017 roku.
Przypomnijmy, co drugi szpital w naszym regionie nie podpisał umowy na przyszły rok z Narodowym Funduszem Zdrowia. Dyrektorom tych placówek nie odpowiadają proponowane przez fundusz wysokości kontraktów. Co najmniej do połowy miesiąca potrwa aneksowanie umów na świadczenie pomocy medycznej w pierwszym półroczu.
O jakie kwoty chodzi? Wyliczał na przykładzie swojej placówki doktor Redelbach.
- W samym leczeniu onkologicznym, gdzie stosuje się chemioterapię, jak i programy lekowe, to na same leki kwota 1 800 000 zł to jest za mało, tzw. obsługa to wydatek ok. 300 tyś. do 350 tyś. zł. W poradniach to koszt rzędu pół miliona, w lecznictwie stacjonarnym, tym pozostałym, to kwota ponad miliona, czyli tak lekko licząc o 3 - 3,5 mln tych środków jest za mało - powiedział dyrektor Opolskiego Centrum Onkologii.
Jak zapewniał jednak dr Wojciech Redelbacha, nawet przy przedłużających się negocjacjach z NFZ nie ma ryzyka, że pacjenci pozostaną bez opieki. Obowiązujące obecnie umowy w niezmienionych wysokościach utrzymają jeszcze ważność do końca lutego. Dodał jednocześnie, że finansowanie onkologii systematycznie spada, a tłumaczenie ze strony NFZ jest zwykle takie samo: brakuje pieniędzy w systemie.
Przypomnijmy, wycena jednego punktu za świadczenia medyczne od 2012 roku nie ulega zmianie, a szpitale muszą m.in. ponosić rosnące koszty gwarantowanego wzrostu uposażeń personelu. Często biorą na siebie finansowanie koniecznych usług ponad kontrakt.
- Perturbacje z ustaleniem poziomu finansowania występowały każdego roku - powiedział w "Poglądach i osądach" Roman Kolek, wicemarszałek odpowiedzialny w regionie za służbę zdrowia. - Ale obaw nie należy mieć co do tego, że zostanie zaburzony dostęp do usług zdrowotnych - dodaje.
- Bo jest wola porozumienia się - powiedział Kolek.
Jak jednak tłumaczył nasz poranny gość, strona NFZ, jak i Ministerstwo Zdrowia powinny zrozumieć, że od 5 lat nic nie zmieniło się w wycenach usług medycznych. - A wręcz odwrotnie - tłumaczy Roman Kolek.
- Oczywiście przyjmujemy to. To jest normalny argument dopasowujący taryfy do rzeczywistych kosztów ponoszonych przez szpitale. O tyle utrzymanie tej ceny wobec zmieniających się zasad finansowania świadczeń zdrowotnych, podniesienia płacy minimalnej - w ciągu tych kilku lat z 1 300 zł do 1 800 zł, a od przyszłego roku to będzie kolejny krok w górę - do 2 tyś. - to są obciążenia, które skutkują realnym podniesieniem kosztów funkcjonowania szpitali - tłumaczy Kolek.
Od dziś (12.12) przypomnijmy oficjalnie obowiązki dyrektora opolskiego oddziału NFZ pełni Robert Bryk i trzeba mieć nadzieję, że ten fakt usprawni negocjacje z dyrektorami szpitali.
O jakie kwoty chodzi? Wyliczał na przykładzie swojej placówki doktor Redelbach.
- W samym leczeniu onkologicznym, gdzie stosuje się chemioterapię, jak i programy lekowe, to na same leki kwota 1 800 000 zł to jest za mało, tzw. obsługa to wydatek ok. 300 tyś. do 350 tyś. zł. W poradniach to koszt rzędu pół miliona, w lecznictwie stacjonarnym, tym pozostałym, to kwota ponad miliona, czyli tak lekko licząc o 3 - 3,5 mln tych środków jest za mało - powiedział dyrektor Opolskiego Centrum Onkologii.
Jak zapewniał jednak dr Wojciech Redelbacha, nawet przy przedłużających się negocjacjach z NFZ nie ma ryzyka, że pacjenci pozostaną bez opieki. Obowiązujące obecnie umowy w niezmienionych wysokościach utrzymają jeszcze ważność do końca lutego. Dodał jednocześnie, że finansowanie onkologii systematycznie spada, a tłumaczenie ze strony NFZ jest zwykle takie samo: brakuje pieniędzy w systemie.
Przypomnijmy, wycena jednego punktu za świadczenia medyczne od 2012 roku nie ulega zmianie, a szpitale muszą m.in. ponosić rosnące koszty gwarantowanego wzrostu uposażeń personelu. Często biorą na siebie finansowanie koniecznych usług ponad kontrakt.
- Perturbacje z ustaleniem poziomu finansowania występowały każdego roku - powiedział w "Poglądach i osądach" Roman Kolek, wicemarszałek odpowiedzialny w regionie za służbę zdrowia. - Ale obaw nie należy mieć co do tego, że zostanie zaburzony dostęp do usług zdrowotnych - dodaje.
- Bo jest wola porozumienia się - powiedział Kolek.
Jak jednak tłumaczył nasz poranny gość, strona NFZ, jak i Ministerstwo Zdrowia powinny zrozumieć, że od 5 lat nic nie zmieniło się w wycenach usług medycznych. - A wręcz odwrotnie - tłumaczy Roman Kolek.
- Oczywiście przyjmujemy to. To jest normalny argument dopasowujący taryfy do rzeczywistych kosztów ponoszonych przez szpitale. O tyle utrzymanie tej ceny wobec zmieniających się zasad finansowania świadczeń zdrowotnych, podniesienia płacy minimalnej - w ciągu tych kilku lat z 1 300 zł do 1 800 zł, a od przyszłego roku to będzie kolejny krok w górę - do 2 tyś. - to są obciążenia, które skutkują realnym podniesieniem kosztów funkcjonowania szpitali - tłumaczy Kolek.
Od dziś (12.12) przypomnijmy oficjalnie obowiązki dyrektora opolskiego oddziału NFZ pełni Robert Bryk i trzeba mieć nadzieję, że ten fakt usprawni negocjacje z dyrektorami szpitali.