Usuwają nerki operując niemal bezinwazyjnie
Od miesiąca pacjenci oddziału urologicznego kędzierzyńskiego szpitala są poddawani zabiegom operacyjnym metodą laparoskopową.
Do brzucha chorego za pośrednictwem kilku otworów o średnicy 5-10 milimetrów lekarze wprowadzają narzędzia, a obraz widzą dzięki kamerom na specjalnym monitorze.
- Laparoskopia znalazła swoje miejsce w urologii szereg lat temu do wielu zabiegów, natomiast w mniejszych ośrodkach takich jak my dość rzadko wykonuje się zabiegi metodą laparoskopową - mówi ordynator, dr Andrzej Kędzierski. - Operuje się, mówiąc obrazowo, przez dziurkę od klucza, natomiast niezaprzeczalne są efekty tego, ponieważ operuje się widząc tkanki w dużo większym powiększeniu niż przy klasycznej operacji i unika się możliwości jakiegoś dużego krwawienia - wyjaśnia.
Korzyści z tej metody mają nie tylko lekarze, ale przede wszystkim pacjenci.
- Po takim zabiegu okres rekonwalescencji jest dużo krótszy, co najmniej o połowę. Wygląda to spektakularnie bo praktycznie nie ma blizny. Jest 2-centymetrowa blizna po wkłuciu trakaru, jedna w okolicy pępka, druga w okolicy operowanej. Mała blizna, plasterek i do domciu – mówi dr Kędzierski.
Do tej pory kędzierzyńscy urolodzy wykorzystywali metodę laparoskopową m.in. przy usuwaniu torbieli i guzów a także całych nerek. W najbliższym czasie ten sam sposób chcą wykorzystać przy operacjach obejmujących prostatę i pęcherz moczowy.
- Laparoskopia znalazła swoje miejsce w urologii szereg lat temu do wielu zabiegów, natomiast w mniejszych ośrodkach takich jak my dość rzadko wykonuje się zabiegi metodą laparoskopową - mówi ordynator, dr Andrzej Kędzierski. - Operuje się, mówiąc obrazowo, przez dziurkę od klucza, natomiast niezaprzeczalne są efekty tego, ponieważ operuje się widząc tkanki w dużo większym powiększeniu niż przy klasycznej operacji i unika się możliwości jakiegoś dużego krwawienia - wyjaśnia.
Korzyści z tej metody mają nie tylko lekarze, ale przede wszystkim pacjenci.
- Po takim zabiegu okres rekonwalescencji jest dużo krótszy, co najmniej o połowę. Wygląda to spektakularnie bo praktycznie nie ma blizny. Jest 2-centymetrowa blizna po wkłuciu trakaru, jedna w okolicy pępka, druga w okolicy operowanej. Mała blizna, plasterek i do domciu – mówi dr Kędzierski.
Do tej pory kędzierzyńscy urolodzy wykorzystywali metodę laparoskopową m.in. przy usuwaniu torbieli i guzów a także całych nerek. W najbliższym czasie ten sam sposób chcą wykorzystać przy operacjach obejmujących prostatę i pęcherz moczowy.