NIK miał zastrzeżenia do funkcjonowania neurologii w szpitalu w Kędzierzynie-Koźlu. Jest już lepiej
Pacjenci z podejrzeniem udaru mózgu za długo czekają na badania w Kędzierzynie-Koźlu - to wniosek z kontroli NIK przeprowadzonej na tamtejszym oddziale neurologicznym.
- Tomograf komputerowy znajdował się na innym oddziale, co znacznie wydłużało diagnostykę osób z podejrzeniem udaru - mówi Radiu Opole Marzanna Wierzbicka z opolskiej delegatury NIK.
Najwyższa Izba Kontroli miała też zastrzeżenia do wyposażenia oddziału w niezbędne leki.
- Podczas kontroli stwierdziliśmy, że nie podano pacjentowi leku trombolitycznego, ponieważ nie uzupełniono na czas zapasu tego leku na oddziale - dodaje Wierzbicka.
Po kontroli szpital zwiększył dostępność leku, który podany nie później niż 4 godziny po udarze może zapobiec jego skutkom.
Dyrektor szpitala w Kędzierzynie-Koźlu Marek Staszewski tłumaczy, że kontrola dotyczyła roku 2014, kiedy oddział neurologii znajdował się jeszcze w innym budynku, od listopada tego roku znajduje się w budynku głównym i badanie tomografem można zrobić od razu. Incydent z lekiem dotyczył stycznia 2015 a od kwietnia tegoż roku żadnych takich problemów nie twierdzono.
- Teraz zawsze utrzymujemy taką dawkę, która mogłaby pomóc trzem pacjentom na raz - zapewnia Staszewski. - Od tamtej pory nie zdarzył się przypadek, żeby jakiegoś dnia zabrakło chociaż jednego miligrama tego leku, a w tym roku leczyliśmy już 50 pacjentów z udarami – dodaje.
Staszewski zwraca też uwagę na to, że szpital wydał w tym roku 800 tysięcy złotych na nadwykonania w zakresie leczenia udarów mózgu.
Najwyższa Izba Kontroli miała też zastrzeżenia do wyposażenia oddziału w niezbędne leki.
- Podczas kontroli stwierdziliśmy, że nie podano pacjentowi leku trombolitycznego, ponieważ nie uzupełniono na czas zapasu tego leku na oddziale - dodaje Wierzbicka.
Po kontroli szpital zwiększył dostępność leku, który podany nie później niż 4 godziny po udarze może zapobiec jego skutkom.
Dyrektor szpitala w Kędzierzynie-Koźlu Marek Staszewski tłumaczy, że kontrola dotyczyła roku 2014, kiedy oddział neurologii znajdował się jeszcze w innym budynku, od listopada tego roku znajduje się w budynku głównym i badanie tomografem można zrobić od razu. Incydent z lekiem dotyczył stycznia 2015 a od kwietnia tegoż roku żadnych takich problemów nie twierdzono.
- Teraz zawsze utrzymujemy taką dawkę, która mogłaby pomóc trzem pacjentom na raz - zapewnia Staszewski. - Od tamtej pory nie zdarzył się przypadek, żeby jakiegoś dnia zabrakło chociaż jednego miligrama tego leku, a w tym roku leczyliśmy już 50 pacjentów z udarami – dodaje.
Staszewski zwraca też uwagę na to, że szpital wydał w tym roku 800 tysięcy złotych na nadwykonania w zakresie leczenia udarów mózgu.