Ekolog ostrzega: Należy odtworzyć setki stawów i oczek wodnych wzdłuż Odry
- Jeżeli ktoś myśli, że budową jednego wielkiego zbiornika za miliardy złotych zastąpi funkcje setek małych obiektów retencyjnych, to się myli - mówił w dzisiejszej Loży Radiowej opolski ekolog Adam Ulbrych.
Główny plan dla Odry zakłada, że na rzece nie tylko inwestuje się w zabezpieczenia przeciwpowodziowe, ale docelowo zamieni rzekę w ważny szlak gospodarczy, szlak żeglowny. Wpierw trzeba ją jednak pogłębić i dostosować do innej klasy żeglowności.
Adam Ulbrych twierdzi jednak, że pogłębianie rzeki nie sprawi, że przybędzie w niej wody, bo zlikwidowano te obiekty, dzięki którym woda miała gdzie wracać do gruntu. W efekcie za niski jest poziom wód gruntowych, są w Polsce miejsca, gdzie zaczyna brakować wody w wodociągach.
- Nawet gdy deszcze padają, to nadal jest susza, bo ten deszcz nie wraca pod ziemię - tłumaczy Ulbrych. - I teraz pogłębienie Odry nie sprawi, że tej wody będzie tam więcej, tylko sprawi, że z jeszcze większych obszarów ta woda będzie ściągana. Jeżeli chcemy, żeby na Odrze barki pływały, to pogłębianie jest ostatnim etapem, a nie pierwszy. Najpierw trzeba odtworzyć to wszystko, co pozwoli tę wodę zachować.
Ulbrych dodaje, że w ramach programu inwentaryzacji obiektów wodnychzrealizowanego przez urząd marszałkowski w dolinie Stobrawy, okazało się, że nie zostało nawet 10% stawów czy oczek wodnych, które znajdowały się na starych niemieckich mapach.
Adam Ulbrych twierdzi jednak, że pogłębianie rzeki nie sprawi, że przybędzie w niej wody, bo zlikwidowano te obiekty, dzięki którym woda miała gdzie wracać do gruntu. W efekcie za niski jest poziom wód gruntowych, są w Polsce miejsca, gdzie zaczyna brakować wody w wodociągach.
- Nawet gdy deszcze padają, to nadal jest susza, bo ten deszcz nie wraca pod ziemię - tłumaczy Ulbrych. - I teraz pogłębienie Odry nie sprawi, że tej wody będzie tam więcej, tylko sprawi, że z jeszcze większych obszarów ta woda będzie ściągana. Jeżeli chcemy, żeby na Odrze barki pływały, to pogłębianie jest ostatnim etapem, a nie pierwszy. Najpierw trzeba odtworzyć to wszystko, co pozwoli tę wodę zachować.
Ulbrych dodaje, że w ramach programu inwentaryzacji obiektów wodnychzrealizowanego przez urząd marszałkowski w dolinie Stobrawy, okazało się, że nie zostało nawet 10% stawów czy oczek wodnych, które znajdowały się na starych niemieckich mapach.