19 lat temu wielka woda zalała Opole. Mieszkańcy Pasieki spotkali się jak co roku
Mieszkańcy wyspy Pasieka w Opolu spotkali się w Parafii Ewangelicko-Augsburskiej, bo dokładnie 19 lat temu do miasta przyszła fala kulminacyjna powodzi tysiąclecia.
Dziś (10.07) po południu odprawiono nabożeństwo ekumeniczne, a później odbyło się spotkanie w ogrodzie przy ulicy Pasiecznej.
Urszula Spyrka, mieszkająca na Pasiece od 63 lat, pamięta falę kulminacyjną bardzo dobrze, bo nie udało jej się uciec z mieszkania.
- Wprawdzie mieszkam na drugim piętrze tuż przy parku, ale byłam w oknie, kiedy ta duża fala przyszła i runęła na drzewa oraz wszystko wokół. Do okna zwabił mnie zbliżający się huk, więc widziałam, co się dzieje i byłam pewna, że nasz dom po prostu odpłynie. Później to trwało jeszcze bardzo długo, bo chodziliśmy całą noc sprawdzać, czy woda nie podnosi się – wspomina.
Stanisława Giecewicz-Pilarska wspomina, że nie była w Opolu podczas powodzi, ale mąż pracujący na zalanej Pasiece porównywał sytuację do pływania po morzu lub jeziorze.
- Kiedy wróciliśmy i widziałam, jak wysoko sięgała woda, właściwie trudno określić doznania, ale na pewno był niepokój. Po powrocie wszędzie wokół spotykałam powyrzucany dobytek. Leżały sterty mebli i różnych innych rzeczy – to wyglądało dramatycznie - dodaje.
Wyspy Pasieka i Bolko oraz bliższe Zaodrze zostały zalane w stu procentach. Na wysokości siedziby Radia Opole przy ulicy Strzelców Bytomskich woda sięgnęła prawie czterech metrów.
Urszula Spyrka, mieszkająca na Pasiece od 63 lat, pamięta falę kulminacyjną bardzo dobrze, bo nie udało jej się uciec z mieszkania.
- Wprawdzie mieszkam na drugim piętrze tuż przy parku, ale byłam w oknie, kiedy ta duża fala przyszła i runęła na drzewa oraz wszystko wokół. Do okna zwabił mnie zbliżający się huk, więc widziałam, co się dzieje i byłam pewna, że nasz dom po prostu odpłynie. Później to trwało jeszcze bardzo długo, bo chodziliśmy całą noc sprawdzać, czy woda nie podnosi się – wspomina.
Stanisława Giecewicz-Pilarska wspomina, że nie była w Opolu podczas powodzi, ale mąż pracujący na zalanej Pasiece porównywał sytuację do pływania po morzu lub jeziorze.
- Kiedy wróciliśmy i widziałam, jak wysoko sięgała woda, właściwie trudno określić doznania, ale na pewno był niepokój. Po powrocie wszędzie wokół spotykałam powyrzucany dobytek. Leżały sterty mebli i różnych innych rzeczy – to wyglądało dramatycznie - dodaje.
Wyspy Pasieka i Bolko oraz bliższe Zaodrze zostały zalane w stu procentach. Na wysokości siedziby Radia Opole przy ulicy Strzelców Bytomskich woda sięgnęła prawie czterech metrów.