Zabił kolegę pod Kędzierzynem-Koźlem. Teraz Mariusz W. trafi na 15 lat za kratki
45-latek zdaniem sądu zabił kolegę w trakcie libacji w miejscowości Korzonek pod Kędzierzynem-Koźlem. Oskarżony Mariusz W. przez cały proces nie przyznawał się do winy i kilka razy zmieniał wersję wydarzeń. Opolski sąd w żadną z nich nie uwierzył i skazał mężczyznę na 15 lat więzienia.
Jedną z wersji oskarżonego było to, że do domu 59-letniej ofiary, u której wynajmował pokój, pewnego razu wpadło trzech Romów w kapturach Ku Klux Klanu. W innej wersji odczytywanej na pierwszej rozprawie przez prokurator Iwonę Kobyłkę, Mariusz W. znalazł zakrwawioną ofiarę leżącą na łóżku.
- Siedziałem u siebie w pokoju. Nie pamiętam, czy spałem, czy nie. Nie pamiętam już nic. Mam tylko jakieś przebłyski. Jak poszedłem do pokoju Józka, zobaczyłem krew i pobiegłem po pogotowie. Nie wiem, skąd na moich ubraniach była krew. Nie wiem, skąd mam obrażenia na rękach - odczytywała wersję oskarżonego prokurator Iwona Kobyłka.
59-letni mężczyzna został ugodzony nożem i zmarł w szpitalu. Sąd nie ustalił co było motywem oskarżonego. Jednak nie wykluczał, że konflikt powstał po tym, jak poszkodowany zażądał, aby Mariusz W. wyprowadził się z jego domu.
Wyroku sądu pierwszej instancji jest nieprawomocny.
- Siedziałem u siebie w pokoju. Nie pamiętam, czy spałem, czy nie. Nie pamiętam już nic. Mam tylko jakieś przebłyski. Jak poszedłem do pokoju Józka, zobaczyłem krew i pobiegłem po pogotowie. Nie wiem, skąd na moich ubraniach była krew. Nie wiem, skąd mam obrażenia na rękach - odczytywała wersję oskarżonego prokurator Iwona Kobyłka.
59-letni mężczyzna został ugodzony nożem i zmarł w szpitalu. Sąd nie ustalił co było motywem oskarżonego. Jednak nie wykluczał, że konflikt powstał po tym, jak poszkodowany zażądał, aby Mariusz W. wyprowadził się z jego domu.
Wyroku sądu pierwszej instancji jest nieprawomocny.