Ścieki w rowie melioracyjnym obok akwenu Dębowa. Trwa szukanie źródła zanieczyszczenia.
Ścieki nieznanego pochodzenia dostały się do rowu melioracyjnego w Reńskiej Wsi obok akwenu Dębowa. Woda jest zanieczyszczona na odcinku 1600 metrów, ale nie wpada ona do Dębowej, lecz łączy się z rzeką Golką i wpływa do Odry.
Zdaniem Józefa Franczyka, inspektora do spraw melioracji i ochrony środowiska, ścieki mogły przedostać się do rowu z kanalizacji sanitarnej lub przez zrzut z beczkowozu. - Wraz z Zakładem Wodociągów i Kanalizacji Baborów, który użytkuje kanalizację, wykluczyliśmy już winę kolektora grawitacyjnego - mówi.
- Został nam jeszcze kolektor tłoczący. Umówiliśmy się (15.03), że przysłani pracownicy przekopią, otworzą i uruchomią pompy. Sprawdzą, czy ścieki przedostają się do rowu melioracyjnego w miejscu, co do którego mamy podejrzenia – dodaje.
Problem jest większy ze względu na stosunkowo niski poziom wody. - Brakuje przepływu, bo rów ma spad 20 centymetrów na długości 1100 metrów - tłumaczy Franczyk.
- Rów jest konserwowany praktycznie co rok, a konserwacja polega na wykaszaniu. Całe dno jest jednak zarośnięte trzciną. Zlecone prace spowodują spadek wód o 30, a nawet 50 centymetrów. Wtedy będzie można ewentualnie określić miejsce zrzucenia tych ścieków - zwraca uwagę.
Dodajmy, że o problemie poinformowali radna Beata Wiśniewska i sołtys Jerzy Kowalski.
- Został nam jeszcze kolektor tłoczący. Umówiliśmy się (15.03), że przysłani pracownicy przekopią, otworzą i uruchomią pompy. Sprawdzą, czy ścieki przedostają się do rowu melioracyjnego w miejscu, co do którego mamy podejrzenia – dodaje.
Problem jest większy ze względu na stosunkowo niski poziom wody. - Brakuje przepływu, bo rów ma spad 20 centymetrów na długości 1100 metrów - tłumaczy Franczyk.
- Rów jest konserwowany praktycznie co rok, a konserwacja polega na wykaszaniu. Całe dno jest jednak zarośnięte trzciną. Zlecone prace spowodują spadek wód o 30, a nawet 50 centymetrów. Wtedy będzie można ewentualnie określić miejsce zrzucenia tych ścieków - zwraca uwagę.
Dodajmy, że o problemie poinformowali radna Beata Wiśniewska i sołtys Jerzy Kowalski.