Nysa: Zamiast do pracy, trafili do szpitala. Ślisko w powiecie nyskim
Wiele osób w powiecie nyskim nie dojechało do pracy z powodu ślizgawicy, a niektórzy trafili nawet ze złamaniami kończyn na oddział ratunkowy nyskiego szpitala. Przykładem nyski pośredniak, który pracuje dziś w okrojonym składzie.
- Mamy pracowników mieszkających na wsiach, np. w gminie Głuchołazy. Stamtąd prawie nikt nie dojechał prywatnym samochodem z powodu „szklanki” na drogach. Z kolei ci, którzy mieszkają w Nysie i szli piechotą do pracy, wylądowali w szpitalu ze złamaniami kończyn. Tak jeszcze tej zimy nie było – mówi Małgorzata Pliszka – dyrektor nyskiego PUP.
Tadeusz Dziubandowski – dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Nysie przyznaje, że warunki drogowe są bardzo trudne z powodu nagłego skoku temperatur. Ślizgawica najbardziej daje się we znaki w okolicach Burgrabic i w innych wioskach gminy Głuchołazy. Ale także w gminie Korfantów – Ścinawa, Piorunkowice, Gryżów.
- Od rana pracujemy, posypujemy drogi, ale sami mamy też problemy za sprzętem, który się także „ślizga” - mówi Dziubandowski.
Dodajmy, że jeszcze gorsze warunki panują na chodnikach.
Tadeusz Dziubandowski – dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Nysie przyznaje, że warunki drogowe są bardzo trudne z powodu nagłego skoku temperatur. Ślizgawica najbardziej daje się we znaki w okolicach Burgrabic i w innych wioskach gminy Głuchołazy. Ale także w gminie Korfantów – Ścinawa, Piorunkowice, Gryżów.
- Od rana pracujemy, posypujemy drogi, ale sami mamy też problemy za sprzętem, który się także „ślizga” - mówi Dziubandowski.
Dodajmy, że jeszcze gorsze warunki panują na chodnikach.