Nyska wojna z banerami i reklamami. Nie wszyscy są "za"
W Nysie trwa masowa akcja oczyszczania miasta z banerów i reklam przesłaniających zabytki, wieszanych na płotach, murach i gdzie popadnie. Przeczy to wizerunkowi Śląskiego Rzymu i zaburza nie tylko ład architektoniczny, ale też porządek i poczucie estetyki.
- Prosimy, upominamy, ostatecznie sami zdejmujemy reklamy i banery na koszt właściciela, wszystko w oparciu o prawo miejscowe - mówi architekt miejski Roman Jabłoński. Wszystko dzieje się na mocy prawa miejscowego, bowiem burmistrz miasta wydał w tej sprawie stosowne zarządzenie. Dotyczy ono także gminnych spółek i placówek oświatowych, bowiem powszechny widok, to zasłonięte banerami szkolne płoty i ogrodzenia.
Mieszkańcom przeszkadza także widok nyskich kamieniczek w śródmieściu, czy innych eksponowanych miejsc, oklejonych reklamami.
- To niechlujne, brzydkie, potem trudno usunąć klej - mówi jeden z przechodniów.
Rokowania w tej sprawie są pomyślne. Nysa rozpoczęła procedurę utworzenia parku kulturowego wzorem np. Krakowa, czy innych dużych miast. Ma to być obszar w centrum bez reklam, przyjazny, nieinwazyjny, czyli tzw. przejrzysta przestrzeń miejska.
Mieszkańcom przeszkadza także widok nyskich kamieniczek w śródmieściu, czy innych eksponowanych miejsc, oklejonych reklamami.
- To niechlujne, brzydkie, potem trudno usunąć klej - mówi jeden z przechodniów.
Rokowania w tej sprawie są pomyślne. Nysa rozpoczęła procedurę utworzenia parku kulturowego wzorem np. Krakowa, czy innych dużych miast. Ma to być obszar w centrum bez reklam, przyjazny, nieinwazyjny, czyli tzw. przejrzysta przestrzeń miejska.