Zaniedbania na opolskiej porodówce? Sprawę bada prokuratura
Pani Aleksandra regularnie chodziła na badania. Wynikało z nich, że dziecko jest zdrowe. Nagle kobieta zaczęła mocno krwawić i trafiła do szpitalu. Pacjentce miało odklejać się łożysko i przeprowadzono na niej zabieg tzw. ewakuacji skrzepu. Zdaniem pani Aleksandry, wtedy został popełniony błąd, który doprowadził do tego, że musiała urodzić swoje 22 - tygodniowe dziecko.
- Nie chodzi mi o to, że nie udało się uratować Kacperka, bo wiem, że na tym etapie rozwoju było to prawie niemożliwe – mówi Aleksandra Beker.
- Niech mi wytłumaczą dlaczego wycofali się z tej pierwotnej diagnozy. Dlaczego doszło do ewidentnego zafałszowania w dokumentacji medycznej. Dlaczego napisali, że anestezjolog był na miejscu – skoro go nie było. Dlaczego napisali, że ja odmówiłam znieczulania, skoro to nieprawda – mówi Aleksandra Beker.
- Dostaliśmy zawiadomienie o podejrzeniu popełnienie przestępstwa – mówi Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu.
- To zawiadomienie zmusza prokuratora do zajęcia stanowiska, czy będzie prowadził postępowanie w tej sprawie, czy już na tym etapie może powiedzieć, że nie ma podstaw do wszczęcia takiego postępowania – dodaje Sieradzka.
Sekcja zwłok wykazała, że do momentu porodu, dziecko było zdrowe. Dwa miesiące po tym wydarzeniu kobieta dostała fakturę za przetrzymywanie zwłok dziecka w wysokości 500 złotych. Ostatecznie szpital wycofał się z tego żądania.
Szpital – ze względu na ochronę danych osobowych kobiety – nie chciał komentować tej sprawy.
Kacper Śnigórski