BCM: Kto poprowadzi oddział ginekologiczno-położniczy?
Nie wiadomo na razie, czy chodzi o wyższe wynagrodzenia dla lekarzy, czy może chodzi o odmienne wizje prowadzenia i funkcjonowania oddziału ginekologiczno–położniczego. Krzysztof Konik, dyrektor BCM–u przyznał, że część lekarzy złożyła wypowiedzenia, ale był powściągliwy w komentarzu.
- To nie są plotki i wymiana kadry następuję, ale szpital funkcjonuje i nadal funkcjonować będzie. Potwierdzam, że część lekarzy złożyła wypowiedzenia, nie wszyscy to zrobili. Ale tak, jak mówię, kadra się zmienia i to dotyczy nie tylko tego oddziału, ale również pozostałych. To normalne, że lekarze migrują – tłumaczy Konik.
Bardziej rozmowny był ordynator Tahar Bei Rhaiem, który zarządza oddziałem od początku roku. Z jego wypowiedzi wynika, że obaj panowie mają odmienną wizję funkcjonowania ginekologii w brzeskim szpitalu.
- My nie mamy tutaj żadnego interesu osobistego. To konflikt dotyczący funkcjonowania oddziału i jego remontu. My mamy inną wizję, prosimy dyrektora, by dostosował się do naszych wymogów, bo to ma być dla dobra pacjentek, a nie dla nas. Rzeczywiście złożyliśmy wypowiedzenia, to mogę powiedzieć, ale ostateczne jeszcze nie są podjęte, ani z naszej strony, ani ze strony dyrektora – wyjaśnia ordynator brzeskiej ginekologii.
Rozmowy z lekarzami nadal trwają, ale sytuacja rzeczywiście nie jest komfortowa. Okres wypowiedzenia to w niektórych przypadkach miesiąc, a w pozostałych trzy miesiące, więc czasu zbyt dużo dyrekcja szpitala nie ma.
Warto zaznaczyć, że w ostatnich dwóch latach kobiety coraz częściej wybierały oddział w BCM–ie. Ta kadra, która wyciągnęła z marazmu ginekologię i porodówkę wróciła z powrotem do Opola. Później jeden z szanowanych, brzeskich lekarzy zginął w wypadku samochodowym i wyniki na oddziale znów zaczęły spadać. W ubiegłym roku w BCM–ie osiągnięto rekordowe pół tysiąca porodów. W tym prawdopodobnie taki wynik jest nieosiągalny. Dodatkowo wewnętrzny konflikt między dyrekcją, a obecną kadrą może pogorszyć te statystyki.
A im więcej porodów, tym więcej pieniędzy dla szpitala, ponieważ dla Narodowego Funduszu Zdrowia to nielimitowane procedury. Placówce, która ma nie najlepszą kondycję finansową, ucieka w ten sposób sporo pieniędzy.
Maciej Stępień