Szybkie i śliskie - wyścigi ślimaków winniczków w Tułowicach
Ślimaki zgłoszone do zawodów ścigały się na okrągłym stole - wygrał ten, który startując ze środka dotarł najbliżej krawędzi w określonym czasie. - Zaczerpnąłem tę zabawę z Zielonej Góry - mówi Tadeusz Cwynar, organizator i sędzia.
- Dzieci siedzą dziś przed telewizorami, natomiast nie ma zainteresowania przyrodą. Ten ślimak jest zawsze traktowany jako coś do podeptania lub wyrzucenia. Pomyśleliśmy sobie rok temu, że zawody nie wymagają dużych kosztów. Mieliśmy namiot, zrobiliśmy stół i tak się bawimy - tłumaczy.
Zawody zostały połączone z obchodami Dnia Dziecka, więc w imprezie uczestniczyły dzieci, ale też wielu dorosłych. - To dobra zabawa i jednak nowość - przekonuje trzyosobowa rodzina.
- Są emocje, bo dopinguje się swojego zawodnika i liczy na wygraną, a wygrywa najlepszy - mówi chłopiec.
- To możliwość rodzinnego wyrwania się z domu oraz pojechania w nowe miejsce, tak jak my to zrobiliśmy - dodaje matka.
- Jest nas troje, dlatego mamy trzy ślimaki, które mają za sobą ciężkie treningi fizyczne. Najpierw szybkość, później elementy dynamiki i mamy jednego w finale - żartuje ojciec chłopca.
Druga edycja Mistrzostw Borów Niemodlińskich w Wyścigach Ślimaków Winniczków cieszyła się większym zainteresowaniem niż premierowa odsłona - Rok temu zgłoszono 48 zawodników, a dziś rywalizowało 80 sprinterów.
Posłuchaj wypowiedzi:
Witold Wośtak