Trudna walka z dopalaczami: trzeba przestrzegać i edukować
W naszym regionie było 29 sklepów z dopalaczami, wszystkie zostały zamknięte po kontrolach Sanepidu. Nie zamyka to jednak tematu tych niebezpiecznych dla zdrowia i życia środków psychoaktywnych.
- Ich producenci wyprzedzają zmiany w przepisach - mówi Anna Matejuk, opolski Wojewódzki Inspektor Sanitarny. - Wystarczy zmiana struktury chemicznej i już ten środek nie jest tym, który znajduje się na liście zakazanych.
Policjanci podkreślają, że działają przede wszystkim prewencyjnie, by młodzież nie sięgała po dopalacze. - Tym bardziej, że te środki są ogólnodostępne, mimo że sklepy zostały pozamykane - dodaje podinsp. Przemysław Ilnicki, komendant powiatowy policji w Krapkowicach. - Stawiamy na profilaktykę, a także w miarę możliwości i w zgodzie z przepisami staramy się zatrzymywać te środki. To nie jest tak, że nie mamy szans z tym walczyć, ale jest to bardzo trudne.
- W Polsce kontakt z dopalaczami miało 9 procent społeczeństwa, o dziwo, tam gdzie prawo jest bardziej liberalne, czyli w Niemczech czy nawet Czechach, to tylko 4 procent. W walce z tym zjawiskiem muszą uczestniczyć wszystkie grupy społeczne - informuje Jacek Łuczak z Głównego Inspektoratu Sanitarnego. - Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za sytuację i jest potrzebna integracja wokół problemu. Dotyczy to rodziców, nauczycieli, młodzieży a także mediów. Należy informować, przestrzegać i edukować. Problem jest niepokojący i narastający.
- Tu kluczowa jest kwestia aparatury i sprzętu umożliwiającego identyfikację dopalaczy - kończy Maria Przystajko, pracownik toksykologiczny Zakładu Medycyny Sądowej w Opolu. - Standardy badań toksykologicznych w SOR-ach są proste i tanie. Często też dają wyniki mijające się ze stanem faktycznym. To nie wina ludzi, a sprzętu.
Uczestnicy konferencji podkreślali konieczność edukacji młodzieży, nauczycieli i rodziców.
Adam Wołek