Śledztwo trwa...BILANS 2014
Przewdzing był politykiem malowniczym i kontrowersyjnym. Zwykle skłócony z radnymi, którzy co jakiś czas nie dawali mu absolutorium, wybory wygrywał w cuglach. O jego znajomościach krążyły legendy, w jego posiadłości w Krępnej, zwanej Kanadą – gościły nie tylko lokalne VIP-y. Przewdzing miał fason, pewnego razu ogłosił na łamach dziennika „Rzeczpospolita”, że zlikwidował w swojej gminie bezrobocie, bo w Zdzieszowicach pracy jest tyle, że nie pracuje tylko ten, kto nie chce. Jego dość niewyparzony język i skłonność do mówienia otwartym tekstem, bez dyplomatycznej grzeczności, nie wszystkim się podobała. Gdy Mniejszość Niemiecka zaproponowała go jako kandydata na wicewojewodę, wojewoda Elżbieta Rutkowska uznała tę kandydaturę za zbyt kontrowersyjną.
W 2013 roku Przewdzing, wyraźnie w lepszej formie, nabrał wiatru w żagle. Ponieważ hinduski właściciel przeniósł dyrekcję Zakładów Koksowniczych do Dąbrowy Górniczej, wpływy do kasy Zdzieszowic gwałtownie zmalały. Przewdzing zareagował publicznym wezwaniem do „gospodarczej autonomii regionów”. Choć chodziło mu przede wszystkim o decentralizację finansów, Ruch Autonomii Śląska uznał go za swojego sojusznika a kolejne gminy, także na Opolszczyźnie, zaczęły podejmować uchwały popierające samorządowca ze Zdzieszowic.
Pewnie dlatego po jego śmierci zaczęto się doszukiwać politycznego podtekstu zbrodni, w zawoalowanej formie wspominali o tym liderzy autonomistów. Także politycy Mniejszości Niemieckiej twierdzili publicznie, że czują się nieswojo i częściej oglądają się przez ramię. Kto i dlaczego zamordował Dietera Przewdzinga? Śledztwo trwa.
Marek Świercz