Boją się postawić władzy?
Nie protestowali bo boją się władzy? W Byczynie miała się dziś (18.10) odbyć manifestacja przeciw budowie farm wiatrowych na terenie gminy. Osoby, które miały złożyć formalny wniosek o pozwolenie na manifestację, wycofały się.
Miejscowa społeczność niechętnie mówi o całej sprawie. - Policja wczoraj (17.10) popołudniu przyjeżdżała do domów osób związanych z akcją społeczną, grożąc grzywną i procesami - mówi jeden z mieszkańców. - Wszyscy boją się o pracę swoją i bliskich - dodaje druga byczynianka.
- Władza ma swoje mechanizmy i narzędzia do tego, żeby te lokalne ruchy niwelować. Są różnego zależności i dlatego ludzie nie chcą protestować. Nie ma się co dziwić, że mieszkańcy boją się o pracę i byt - tłumaczy Robert Świerczek, kandydat na burmistrza.
Dodajmy, że pierwszy etap zakłada postawienie jedenastu wiatraków o wysokości 210 metrów. Niektóre mają być zlokalizowane 700 metrów od zabudowań.
Zdaniem mieszkańców, wokół rynku od rana kręcili się policjanci. Byczynianie mieli kilkukrotnie widzieć też swojego burmistrza, który, według nich, na własną rękę sprawdzał, czy manifestacja na pewno się nie odbywa. - Patrzył, kto z mieszkańców się tutaj kręci - dodaje Świerczek.
- Burmistrz jest personą. Widzimy, ilu policjantów tutaj chodzi, mimo że manifestacja została odwołana. Są funkcjonariusze z Byczyny i Kluczborka, niektórzy ubrani w cywilne stroje - zaznacza.
Jak przekonują byczynianie, wiatraki mają stanąć na ziemiach władz, dlatego tak ciężko jest odwieść ich od tego pomysłu.
Posłuchaj wypowiedzi:
Witold Wośtak