Oszust przed sądem
Najmniejsza pożyczona kwota przeznaczona do inwestycji wyniosła tysiąc a najwyższa 1 milion 700 tysięcy złotych. Oskarżony działał głównie na terenie Opolszczyzny - i co zaskakujące - często z polecenia innych osób.
Arkadiusz B. wyjaśnił przed sądem, że pieniądze brał, ale nie miał zamiaru nikogo oszukać.
- Ja wszystkie pożyczone pieniądze przekazywałem Piotrowi B., który miał je zainwestować - takie zeznania oskarżonego odczytał sędzia Mateusz Świst.
- On miał być z Katowic, miał większe doświadczenie i środki pieniężne. Zaproponował mi, żebym przekazywał mu pieniądze, a on je będzie inwestował. Nigdy mi nie mówił, ile i w jakie akcje inwestuje. Nie wiem, dlaczego go o to nie zapytałem. W ciągu 1,5 roku przekazałem mu 4 miliony złotych, a on oddał mi mniej więcej połowę - czytał zeznania oskarżonego sędzia Świst.
Problem w tym, że Piotra B. nikt nigdy nie widział i nie ma żadnych dokumentów na jego istnienie.
Arkadiuszowi B. grozi kara od roku do 10 lat więzienia.
Posłuchaj relacji naszego reportera:
Kacper Śnigórski