Zablokowali drogę, żądają ronda
- Inne metody nie przyniosły żadnych skutków, więc przyszedł czas na bardziej zdecydowane działania - mówi Krzysztof Mutz, wójt Tarnowa Opolskiego.
- Statystyki wypadków na tym skrzyżowaniu są bardzo nieprecyzyjne. Jeżeli zadzwonimy do pogotowia, policji czy straży pożarnej, wszystkie te służby mają inne liczby. Mieszkańcy na bieżąco relacjonują nam to, co tu się dzieje. Więcej wiedzą radni, którzy przekazują, że w każdym tygodniu są tutaj co najmniej dwa zdarzenia - dodaje.
Mutz tłumaczy, że liczba ofiar śmiertelnych wypadków na tym feralnym skrzyżowaniu jest zaniżona w oficjalnych statystykach.
- Często jest tak, że zawozi się rannych do szpitala i zgony nie są notowane, bo ktoś nie zginął na miejscu. Te informacje nie docierają do policji i późniejsze statystyki są błędne. Otrzymaliśmy z policji raport, że w ostatnich sześciu latach zginęły tu tylko dwie osoby. Z całym szacunkiem dla policji, ale nie mają pełnej wiedzy - wyjaśnia.
Mieszkańcy przekonują, że ktoś szuka sztucznych problemów i wymówek, aby tylko nie wybudować ronda.
- Najłatwiej jest powiedzieć, że brakuje pieniędzy. Jeśli te środki nie znajdą się, w końcu dojdzie tutaj do wielkiej tragedii - mówi jedna z blokujących.
- Ktoś wycenił budowę tego ronda na sześć milionów złotych, a tak naprawdę potrzeba nam miliona. Taka kwota mogłaby wystarczyć - zaznacza inny uczestnik akcji.
Sama akcja polegała na tym, że grupa osób, pod nadzorem policjantów, wchodziła co kilka minut na przejście dla pieszych, chwilowo uniemożliwiając przejazd samochodom zmierzającym w obydwu kierunkach.
Posłuchaj wypowiedzi:
Witold Wośtak