"Samuraj walczy do końca" - reportaż Eweliny Rusin-Różyckiej
Zobaczyłam góry i strach mnie obleciał. Stojące nade mną olbrzymy wydawały się być dzikie i nieprzystępne. Kamieniste zbocza i skaliste wierzchołki nie zapraszały turystów do miłej przechadzki. Tam miała się stoczyć walka. I bałam się myśleć o jej rezultacie - tak wspomina swoją walkę Natalia Haczyk, bohaterka reportażu.
Andora to mały kraj znajdujący się między Francją a Hiszpanią. Dla biegacza to miejsce stanowi prawdziwe wyzwanie. Do wyboru jest pięć dystansów: Solidaritrail na 10 km – dla całej rodziny, Marato Dels Cims na 42,5 km, Celestrail na 80 km, Mitic -112 km, i najdłuższy Ronda Dels Cims – 170 km. Ten ostatni przemierza praktycznie całe państwo.
- Podczas naszego pierwszego treningu mieliśmy do pokonania zaledwie 20 km. A zajęło nam to prawie sześć godzin, nie ma tam ścieżek, skaliste zbocza, bardzo strome i taki żwir, po którym jak się stawiało nogę to jechała od razu w dół. Nie było żadnej stabilizacji, kamienie duże też były ruchome, przeplatane korzeniami drzew, piaskiem i trawą. Biegło się i noga przyzwyczajała się do drobnych kamieni a po chwili czekało na nas coś zupełnie nowego. Wszędzie leżał też śnieg - wspomina opolska biegaczka. Niebezpieczeństwo kontuzji a nawet utraty życia początkowo wywoływało u zawodników strach. Wiadomość od znajomego pomogła ujarzmić pędzące myśli w głowie Natalii. Wystartowała gotowa na to, aby dotrzeć do mety i pokonać swoje własne słabości.
- Kiedy jest noc, widać niesamowity dywan gwiazd, wydaje się, że jest się w kosmosie, szczególnie kiedy się jest na szczycie i do tych gwiazd jest tak blisko, na wyciągnięcie ręki, poza tym kiedy świeci księżyc to widać czarne wierzchołki, człowiekowi zawsze pomagają dźwięki a w nocy nie ma dźwięków, nie śpiewają ptaki, jest tak naprawdę bardzo cicho. Pireneje to są skały z takimi bardzo kamienistymi zboczami, bardzo mało jest tam takich szklaków turystycznych i jest to teren bardzo dziki i niezbadany. Góry zapraszają tylko wybrańców, nie każdy może tam pójść - wspomina Natalia Haczyk.
Andora to idealne miejsce do realizacji biegowych marzeń, ale jednocześnie stanowi też niezwykłe wyzwania dla ciała i umysłu biegacza. Jak poradzić sobie z 30-stopniowym upałem, techniczną, wielokilometrową trasą i ponad 13 km przewyższeń? O swoich doświadczeniach opowiada Natalia Haczyk w reportażu Eweliny Rusin-Różyckiej (24.09.2015 r.)
- Podczas naszego pierwszego treningu mieliśmy do pokonania zaledwie 20 km. A zajęło nam to prawie sześć godzin, nie ma tam ścieżek, skaliste zbocza, bardzo strome i taki żwir, po którym jak się stawiało nogę to jechała od razu w dół. Nie było żadnej stabilizacji, kamienie duże też były ruchome, przeplatane korzeniami drzew, piaskiem i trawą. Biegło się i noga przyzwyczajała się do drobnych kamieni a po chwili czekało na nas coś zupełnie nowego. Wszędzie leżał też śnieg - wspomina opolska biegaczka. Niebezpieczeństwo kontuzji a nawet utraty życia początkowo wywoływało u zawodników strach. Wiadomość od znajomego pomogła ujarzmić pędzące myśli w głowie Natalii. Wystartowała gotowa na to, aby dotrzeć do mety i pokonać swoje własne słabości.
- Kiedy jest noc, widać niesamowity dywan gwiazd, wydaje się, że jest się w kosmosie, szczególnie kiedy się jest na szczycie i do tych gwiazd jest tak blisko, na wyciągnięcie ręki, poza tym kiedy świeci księżyc to widać czarne wierzchołki, człowiekowi zawsze pomagają dźwięki a w nocy nie ma dźwięków, nie śpiewają ptaki, jest tak naprawdę bardzo cicho. Pireneje to są skały z takimi bardzo kamienistymi zboczami, bardzo mało jest tam takich szklaków turystycznych i jest to teren bardzo dziki i niezbadany. Góry zapraszają tylko wybrańców, nie każdy może tam pójść - wspomina Natalia Haczyk.
Andora to idealne miejsce do realizacji biegowych marzeń, ale jednocześnie stanowi też niezwykłe wyzwania dla ciała i umysłu biegacza. Jak poradzić sobie z 30-stopniowym upałem, techniczną, wielokilometrową trasą i ponad 13 km przewyższeń? O swoich doświadczeniach opowiada Natalia Haczyk w reportażu Eweliny Rusin-Różyckiej (24.09.2015 r.)