Narty, „cesnecka”, czarownica na miotle i krzesło dla wybranych. Jedziemy do Czech
Jerzy Chmiel, prezes głuchołaskiego oddziału PTTK, a także Edward Ilnicki, szefujący tamtejszemu Klubowi Turystyki Narciarskiej, byli gośćmi programu POGRANICZE.
Głuchołaskie PTTK na co dzień współpracuje z podobnymi stowarzyszeniami w Czechach, a lata takiej współpracy sprawiają, że praktycznie każda impreza organizowana obojętnie po której stronie granicy odbywa się obowiązkowo z udziałem sąsiadów zza miedzy. Za taką aktywność PTTK m.in. zostało laureatem Głuchołaskich Kóz a także wielu prestiżowych nagród ministerialnych.
Edward Ilnicki zaprosił naszych słuchaczy na czeskie stoki.
- Najbliższa impreza to pożegnanie ferii. Wyjeżdżamy już 27 stycznia na sanki i narty, a kierunkiem Velke Vrbno. Na 50 miejsc w autokarze zostało jeszcze ponad 10 wolnych. Kolejna impreza to już 20. Walentynki w Czechach, a 24 lutego – Zlatohorska Magistrala – do udziału w wyjazdach zachęca Ilnicki, który 20 lat temu zamienił narty zjazdowe na biegówki.
- Czesi, to nasi przyjaciele, wielu z nich, zwłaszcza ze Zlatych Hor, należą do nas, do głuchołaskiego klubu PTTK. To są spontaniczne kontakty. Formalnie działamy tylko ubiegając się wspólnie o transgraniczne fundusze – mówi prezes głuchołaskiego klubu PTTK. Opowiada też ciekawostkę: w Rejviz, przy Mechowym Jeziorku, jest zajazd z restauracją datowany na XVIII wiek. Są tam drewniane krzesła z wyrzeźbionymi przez Alfreda Brauna postaciami dawnych biesiadników.
- Podobnie, jak ławki w kościele bywają znaczone dla konkretnych osób, tak samo na tych krzesłach nie mógł siadać każdy, tylko stali bywalcy ówczesnej karczmy. To chyba jedyne takie miejsce w Europie, budzi podziw turystów – mówi Chmiel.
Opowiada też o sposobach wytyczania szlaków, Pętli Wolfa, opasującej Biskupią Kopę, odznakach "Czarownicy na miotle", które ściągają na pogranicze turystów z całego kraju.
Pytamy też o ulubione, czeskie przysmaki. Prezes PTTK gustuje w gorącej, pożywnej zupie „cesneckej”, czyli czosnkowej, natomiast Edward Ilnicki zajada się pikantną, „diabelską” zupą mięsno – warzywną.
Edward Ilnicki zaprosił naszych słuchaczy na czeskie stoki.
- Najbliższa impreza to pożegnanie ferii. Wyjeżdżamy już 27 stycznia na sanki i narty, a kierunkiem Velke Vrbno. Na 50 miejsc w autokarze zostało jeszcze ponad 10 wolnych. Kolejna impreza to już 20. Walentynki w Czechach, a 24 lutego – Zlatohorska Magistrala – do udziału w wyjazdach zachęca Ilnicki, który 20 lat temu zamienił narty zjazdowe na biegówki.
- Czesi, to nasi przyjaciele, wielu z nich, zwłaszcza ze Zlatych Hor, należą do nas, do głuchołaskiego klubu PTTK. To są spontaniczne kontakty. Formalnie działamy tylko ubiegając się wspólnie o transgraniczne fundusze – mówi prezes głuchołaskiego klubu PTTK. Opowiada też ciekawostkę: w Rejviz, przy Mechowym Jeziorku, jest zajazd z restauracją datowany na XVIII wiek. Są tam drewniane krzesła z wyrzeźbionymi przez Alfreda Brauna postaciami dawnych biesiadników.
- Podobnie, jak ławki w kościele bywają znaczone dla konkretnych osób, tak samo na tych krzesłach nie mógł siadać każdy, tylko stali bywalcy ówczesnej karczmy. To chyba jedyne takie miejsce w Europie, budzi podziw turystów – mówi Chmiel.
Opowiada też o sposobach wytyczania szlaków, Pętli Wolfa, opasującej Biskupią Kopę, odznakach "Czarownicy na miotle", które ściągają na pogranicze turystów z całego kraju.
Pytamy też o ulubione, czeskie przysmaki. Prezes PTTK gustuje w gorącej, pożywnej zupie „cesneckej”, czyli czosnkowej, natomiast Edward Ilnicki zajada się pikantną, „diabelską” zupą mięsno – warzywną.