Radio Opole » Uchem i okiem. Felieton Zbigniewa Górniaka » Uchem i okiem. Felieton Zbigniewa Górniaka » Odwracajmy kalesony na drugą stronę
2018-02-24, 10:50 Autor: Zbigniew Górniak (oprac. MS)

Odwracajmy kalesony na drugą stronę

Uchem i okiem. Felieton Zbigniewa Górniaka (24.02.2018)
Czasami, aby uświadomić sobie sens jakiejś sytuacji, warto wywrócić ją na lewą stronę, jak wywraca się kalesony, aby odkryć prawdę na temat ich świeżości. A zatem odwracajmy.
Wyobraźmy sobie, że na ważnym spotkaniu szefów rządów, dotyczącym bezpieczeństwa Europy lub świata, dochodzi do konferencji prasowej, która ściąga wysłanników najważniejszych redakcji, w tym także polskich. Na pytania wystawia się kanclerz Niemiec i oto do mikrofonu zostaje dopuszczony przedstawiciel ważnej polskiej gazety. Lecz zamiast pytać rzeczowo o strategie wypracowane na szczycie, o kontynentalne zabezpieczenia i o to, skąd może nadejść zagrożenie, polski dziennikarz nieoczekiwanie ruga niemiecką kanclerz, wypominając jej krzywdy, jakich jego rodzice doznali od Niemców. Zachłystuje się własnymi emocjami, przytaczając trudne do zweryfikowania okupacyjne historie i dodaje, że do dziś jego rodzina na sam dźwięk niemieckiej mowy dostaje padaczkowych konwulsji, a gdy którykolwiek z jej członków ma wsiąść do mercedesa lub audi, to czuje się tak, jakby go gnano pod ścianę straceń na Woli w 1944 roku.

Przyznacie sami, że takie wystąpienie polskiego dziennikarza, nawet gdyby opierało się na prawdzie, byłoby godną potępienia żenadą. Niedopuszczalnym, kompromitującym wybrykiem dalekim od zawodowego profesjonalizmu. Takiego Filipa z konopi krajowe środowisko medialne uznałoby zapewne za bęcwała, błazna, oszołoma, obsesjonata, pozera. Lub po prostu za prowokatora, zapłaconego lub darmowego, więc ideowego, zatem – groźniejszego. Dodajmy i podkreślmy to mocno, że słuszne by to były oceny, słuszne domniemania, słuszne potępienie.

Nie chcę sobie nawet wyobrażać, co o takim pyskaczu napisaliby ci polscy dziennikarze, których główną figurą publicystyczno-psychologiczną jest nieprzerwane wstydzenie się za Polskę i którzy każdy nieprzychylny pomruk obcojęzycznych przekaziorów na temat naszego kraju traktują jak głos Boga samego. To ta wpływowa wciąż i wciąż elegancka, przynajmniej jeśli sądzić po ciuchach i oprawkach okularów, grupa, którą ja nazywam sobie roboczo „Co o nas powiedzo za granico?!”.

Przestańmy teraz gdybać, na powrót przewróćmy kalesony na prawą stronę, i przyjrzyjmy się, co ta druga grupa ma do powiedzenia na temat głośnego ataku, jakiego na premiera polskiego rządu dokonał żydowski dziennikarz pisujący do lewicującego amerykańskiego New York Timesa. Przypomnę, że podczas monachijskiej konferencji bezpieczeństwa, ni z gruszki, ni z pietruszki, zarzucił on Mateuszowi Morawieckiemu, że Polacy uczestniczyli w mordowaniu jego rodaków, w związku z czym rodzice dziennikarza do końca życia nie mówili już do siebie po polsku, takie mieli o nas złe wspomnienia.

Czy ktoś z grupy dziennikarzy, o której mówię, wyśmiał aroganta? Wygwizdał go? Odmówił mu czci i wiary? Wyzwał na pojedynek? Czy wykazał mu to, co wykazali polscy dziennikarze prawicowi, a mianowicie krętactwo, do którego zmajstrowania ów człowiek posłużył się nawet swoją nieżyjącą już matką?

Otóż nie! Głos Ronana Bergmana, bo tak się nazywa ów skandalista z New York Timesa, został potraktowany przez lewą stronę naszego medialnego mainstreamu właśnie jak głos Boga połączony z głosem polskiego sumienia, obowiązkowo nieczystego. Taki na przykład Piotr Kraśko, laureat dziennikarskich laurów z najwyższej półki, ubolewał, że zaatakowany premier Morawiecki nie podszedł do żydowskiego dziennikarza, nie przytulił go, nie wysłuchał i nie przeprosił za krzywdy jego rodziców. A radiowi goście Doroty Warakomskiej - która też przecież chodzi w dziennikarskiej wadze ciężkiej - uznali (za jej podpuszczeniem), że jakiekolwiek pytania, pretensje i próby weryfikowania słów Ronana Bergmana to niedopuszczalna obrzydliwość, w najlepszym przypadku oburzające czepianie się słówek.

Oto, dlaczego warto odwracać kalesony na lewą stronę. Aby zobaczyć tam prawdziwą przyczynę niemiłego stanu rzeczy. I nie będzie tą przyczyną szew, bynajmniej.

Zobacz także

2018-02-17, godz. 10:50 Dziękuję Ci, panie Władysławie! Proszę państwa, właśnie przed chwilą - wzorem czołowych autorytetów Polski - doszedłem do wniosku, że obecny system prawny jest systemem bezprawnym, więc… » więcej 2018-02-10, godz. 10:50 Kulson, ty morderco!!! Od kilku dni nie wychodzę z domu bez latarki czołówki na głowie. Jak bowiem usłyszałem w pewnym bardzo postępowym radiu od byłego ambasadora Polski przy… » więcej 2018-02-03, godz. 11:00 Huzia na polskiego Józia! Jarosław Kaczyński naprawdę musi kochać sztukę i polskich artystów, bo najpierw oddał im zabraną przez rząd Donalda Tuska ulgę podatkową, a teraz pozwolił… » więcej 2018-01-27, godz. 11:00 Choroby Wenery? Wystarczy nie… Pamiętam, że w podstawówce, czyli jakieś milion lat przed naszą erą, przerabialiśmy temat chorób wenerycznych. Pani nauczycielka stwierdziła, że nauka… » więcej 2018-01-20, godz. 10:50 Hen daleko od prawdy Swego czasu mój nieżyjący już przyjaciel żartował często ze mnie, że nawet gdy wychodzę w papciach wyrzucić śmieci, natykam się na grupę Indian, którzy… » więcej 2018-01-13, godz. 10:50 Więcej mięsa, pani Ilono! Ponieważ wyartykułowanie własnej opinii na temat serialu „Korona królów” stało się palącą powinnością każdego Polaka, czuję się w obowiązku… » więcej 2017-12-30, godz. 10:50 Marsz, marsz, Dąbrowski… Przez instytucje Scenariusz o gejach prześladowanych przez esbecję wygrywa ważny konkurs filmowy. Opowieść o lesbijskiej miłości dwóch stalinówek na tle antysemickich… » więcej 2017-12-23, godz. 10:50 Nieoczekiwane wyziewy dobra Dzień przed Wigilią wypada się wyciszyć, wyłączyć gruczoł jadowy i poszerzyć sobie uśmiech do świata, choćby na siłę, choćby za pomocą szminki… » więcej 2017-12-16, godz. 12:00 Badylem po skrzypcach Co byście powiedzieli o dyrygencie, który zamiast smyczka, nakazałby pierwszemu skrzypkowi użyć do gry łodygi rabarbaru? Bo tak by mu się to lepiej wizualnie… » więcej 2017-12-09, godz. 11:00 Kto by kogo pouczał, gdyby Ziuk uderzył? Wciąż jestem pod wrażeniem spektaklu Teatru Telewizji pod tytułem „Marszałek” o tym, jak Józef Piłsudski planował uderzyć prewencyjnie w 1933 roku… » więcej
1234
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej »