Sala zarżała gromko, a pani nauczycielka spojrzała na mnie jak na ucznia, który przez przypadek tylko trafił do dobrej szkoły, bo w istocie miał iść do specjalnej. - Otóż… - uniosła palec do góry. - Otóż, ja bym sobie nie życzyła, aby ktokolwiek zmuszał mnie do zaszczepienia się na te wstydliwe choroby. Byłoby to poniżej mojej godności. Z własnej woli też nie poszłabym się zaszczepić, bo po prostu nie dopuszczam, abym kiedykolwiek zachorowała na którąś z tych chorób. Wystarczy się nie puszczać – zakończyła sentencjonalnie.
Wystarczy się nie puszczać… Coś wam te słowa przypominają? Wyskoczyła mi z pamięci ta szkolna historyjka, gdy przeczytałem, że Platforma Obywatelska zrobiła sobie szkolenie na wypadek… Nie, nie trzęsienia ziemi czy ataku terrorystycznego w wykonaniu tajnych zwolenników Hitlera, których według Platformy w Polsce jest od zatrzęsienia, lecz na wypadek… wizyty funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Powtórzę: szkolenie na wypadek wizyty CBA.
O niecodziennym szkoleniu poinformował „Newsweek”, pismo niezbyt ostatnio poważane, ale aż tak bardzo nie idące na wydrę, żeby produkować aż takie ordynarne fejknewsy. Owszem, żonglerka tytułem lub cytatem, wypaczenie sensu wypowiedzi, włożenie komuś dziecka w brzuch - to proszę bardzo, ale żeby aż tak ordynarne kłamstwo, to jednak nie. Cytuję materiał źródłowy za portalem Niezależna.pl:
„Jak podaje newsweek.pl szkolenie poprowadził były prokurator Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Arkadiusz Matusiak, który specjalizuje się w ściganiu korupcji. Parlamentarzyści otrzymali mnóstwo praktycznych porad na temat tego, jak zachować się, gdy do ich drzwi zapukają służby”.
Jeżeli to prawda, i jeżeli szkolenie się odbyło, to jest to informacja, która powinna nam dać do myślenia więcej niż paskudne głosowanie senatorów PiS, którzy nie chcieli rosołu z Koguta, na dodatek powiedzieli o tym kucharzowi anonimowo. Uwaga, słowo „Kogut” powiedziałem z wielkiej litery…
Szkoda, że nie żyje już nauczycielka, która tak mnie przed laty zgasiła przy całej klasie, bo zadzwoniłbym do niej z prośbą o komentarz do tego szkolenia „na wypadek wizyty służb”. Ciekawe, jak by odpowiedziała? Czy podobnie jak wtedy? Wystarczy nie kraść…? Nie bez znaczenia jest tu też fakt, kto prowadził to szkolenie jak z komedii kryminalnej. Otóż, prokurator i to taki od ścigania korupcji. Na szczęście – były.
Pozostaje nam tylko czekać, aż któryś z obrażonych na dobrą zmianę prokuratorów lub sędziów zostanie słono opłacanym coachem chłopaków z Wołomina i Pruszkowa i zorganizuje im szkolenie „Co zrobić, gdy do domu wpadają antyterroryści z nakazem aresztowania i młotem do rozbijania ścian”. Kołczować najlepiej w hotelu „Kasprowy” w Zakopanem – ze względów sentymentalnych, wszak tam właśnie został zastrzelony słynny „Pershing”.
A dla tych, którym się jednak powinie noga, kolejne coachingowe sesje - „Jak przetrwać za kratami” - podczas których wybitni prawnicy do spółki z wybitnymi bandytami będą nauczać, jak sobie zorganizować życie w więzieniu i stworzyć tam alternatywne społeczeństwo, alternatywny handel, alternatywną kulturę i alternatywny wymiar sprawiedliwości. Kto wie, może z tych ostatnich szkoleń skorzysta nie tylko świat przestępczy, ale i niektórzy politycy?