Spadochroniarze spoza regionu na listach wyborczych
– Na pewno każda partia robi wszystko, by mieć jak najmocniejszą, jak najbardziej kompetentną drużynę na liście – mówi Sławomir Kłosowski, poseł PiS. – Mój klub został najpoważniej dotknięty tragedią smoleńską, dlatego naturalne wydają się wysiłki mające na celu odtworzenie fachowych sił w klubie parlamentarnym. Traktuję to właśnie w takich kategoriach. Nasza lista została wzmocniona o kolejną kompetentną osobę, która na pewno będzie pracowała dla Opolszczyzny.
Chodzi o Jerzego Żyżyńskiego z Warszawy.
– Mimo wszystko, nie każda partia korzysta z tzw. spadochroniarzy – zaznacza Stanisław Rakoczy, poseł PSL. – Nigdy nie stosowaliśmy podobnych praktyk. Na naszych listach zawsze znajdują się lokalni działacze i w tych wyborach jest podobnie. Nigdy nie było u nas spadochroniarzy, jednak na Opolszczyźnie poszczególne partie miały różne doświadczenia w tym zakresie. Tacy ludzie zazwyczaj otrzymują miejsca „w szpicy” i to powoduje, że mieszkańcy Opolszczyzny nie głosują na swoich, tylko na warszawiaków oraz przedstawicieli innych regionów.
O tzw. spadochroniarzach na opolskich listach wyborczych rozmawiano niedzielnej (28.08) „Loży Radiowej”.
Posłuchaj informacji:
Ewelina Bernacka (oprac. Karolina Kopacz)