500 ulg
To słynne powiedzenie Stefana Kisielewskiego przytaczałem tu już wielokrotnie, ale co zrobić, kiedy ono jest jak znakomita przekąska przed obiadem i trudno się oprzeć pokusie.
Podano właśnie, że Ministerstwo Finansów znalazło w polskim systemie podatkowym blisko 500 różnego rodzaju ulg i preferencji. Ich wartość sięga 74 miliardów złotych. Wiele z nich nie działa albo źle działa.
500 rodzajów ulg podatkowych, z którymi państwo ma kłopot i które teraz obiecuje prześwietlić oraz ewentualnie zlikwidować. Jeżeli nie jest to bohaterskim zjadaniem żaby, którą się samemu nadmuchało, to ja już nie wiem, co nim jest.
Jak na razie ministerstwo zdołało w ciągu roku zlikwidować aż... trzy ulgi, więc cały proces upraszczania polskich podatków, jeśli państwo utrzyma takie tempo, zakończy się około roku... 2177.
Przy okazji remanentu ulg i odliczeń, odnaleziono w podatkowym gąszczu rarytas: ulgę w akcyzie na biopaliwa. W grę wchodziła kwota rzędu miliarda złotych. W związku z tym, że ulga nie mogła być adresowana tylko do polskich rolników, wypływała ona za granicę, głównie do Brazylii. Do producentów soi. Cel był zbożny, bo chodziło o rozwój biopaliw - przyznał prasie przedstawiciel ministerstwa - ale okazało się, że ulga trafia nie tam, gdzie chcieliśmy.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że ktoś chyba jednak chciał, żeby ulga trafiła tam, gdzie trafiła, czyli do Brazylii.
Przypomina się przy okazji cudaczny system ulg od darowizn, obowiązujących w latach 90. Początkowo mało kto o nich wiedział, więc korzystali – i to jak! - tylko wtajemniczeni. Gdy wieść o tym, jak bardzo można sobie ulżyć, poszła w lud, preferencję natychmiast zlikwidowano.
Ale najciekawiej brzmi sformułowanie: ministerstwo finansów znalazło w systemie aż 500 ulg. Znalazło? To sugeruje, że te ulgi ktoś tam podrzucił. Albo, że się same zalęgły.
Mój rozrywkowy kolega znalazł w swej piwnicy 500 pustych butelek po wódce. I teraz się zastanawia, skąd się one tam wzięły.
Posłuchaj felietonu: