Rolnik to ma klawe życie
W gospodarstwo walnął meteor, ale nie tak widowiskowo jak na filmach z Bruce'em Willisem. Bez fajerwerków i wodotrysków. Od, stuknął, zrobił dziurę w dachu i spadł na ziemię, stając się meteorytem, bo różnica między meteorem a meteorytem jest taka, że ten pierwszy jeszcze lata, a ten drugi już spadł.
A jak spadł, to się rozkawałkował – ku pożytkowi gospodarzy obejścia, którzy dzięki temu mogą go teraz sprzedawać po kawałku.
I sprzedają, uzyskując całkiem dobrą cenę. Kilka dni temu Uniwersytet Śląski kupił od nich 65-gramowy zaledwie kawalątek za 12 tysięcy złotych. Co daje blisko 185 złotych za gram kosmicznej materii. Nie jest to może biznes taki jak handel koką, ale równie - nomen omen – kosmiczny.
Gdyby po tym kusie udało się sprzedać cały kilogramowy kawałek meteorytu – bo tyle właśnie ważyła kosmiczna skała - gospodarze dostaliby sto osiemdziesiąt pięć tysięcy złotych. Od tego oczywiście musieliby zapłacić 18 procent podatku – państwu polskiemu, bo przecież nie panu Twardowskiemu.
Jak słychać, po kosmiczne kamyki ustawiła się już kolejka przedstawicieli innych polskich uczelni oraz kolekcjonerzy.
W kultowej piosence, klawe życie ma cysorz, ale to nie jest prawda. W Polsce klawe życie to ma rolnik. Dogadza się mu zbiorowo, niczym jakiejś gwieździe filmów dla dorosłych.
Od przodu rozpieszcza go państwo, godząc się na parodię ubezpieczenia społecznego pod nazwą KRUS. Od tyłu dopieszcza go Unia Europejska, sypiąc pieniędzmi za hektary i za to, żeby się tylko nie ośmielił czegokolwiek hodować lub uprawiać. Z jednego boku pcha się z łapami Polskie Stronnictwo Ludowe, a z drugiego jurna „Samoobrona”. A teraz na dodatek obdarzają chłopa niebiosa – sypiąc mu na chałupę meteory.
Chałupę, rzecz jasna nieubezpieczoną, bo jakby co, jakby tak przyszedł wiatr, albo powódź, to państwo i tak naprawi stratę z nawiązką. A jak się będzie ociągało, to zostanie postraszone przez Waldka, Jędrka lub ... dziennikarzy.
Co mówię jako zawistny płatnik pełnej składki ubezpieczenia domu oraz składki ZUS, uiszczanej w ramach tak zwanego samozatrudnienia, któremu na dach domu spadają wyłącznie ptasie... resztki.
Posłuchaj felietonu: