Mundurowa seksafera. Bilans 2013
Polską wstrząsnęły nagrania rozmów gen. Leszka Marca ze swoją podwładną, w której wątki służbowe mieszały się z obyczajowymi. Sprawą zajęły się ogólnopolskie media. W rozmowie padły między innymi oskarżenia o korzystanie z usług prostytutek przez komendanta powiatowego ze Strzelec Opolskich, który wytoczył sprawę pomawiającej go naczelniczce.
Ona sama stwierdziła, iż została potraktowana niesprawiedliwie, bowiem gen. Marzec szybko odszedł na emeryturę, a wobec niej wszczęto postępowanie dyscyplinarne.
Komendant główny policji gen. Marek Działoszyński - mimo wydarzeń, które nadszarpnęły wizerunek opolskiej policji - deklarował, że dotychczasową pracę funkcjonariuszy w regionie ocenia bardzo wysoko.
- To wynika z badań jakie przeprowadziliśmy - mówił w Opolu gen. Działoszyński. - Mieszkańcy Opolszczyzny uważają, że żyje się tu bezpiecznie, bo widują patrole i dobrze oceniają pracę funkcjonariuszy i ich samych - dodał gen. Działoszyński
Gen. Marzec odszedł na emeryturę, a wobec byłej naczelniczki toczyło się postępowanie dyscyplinarne. Organizacje feministyczne i Helsińska Fundacja Praw człowieka protestowały. Byli współpracownicy zawieszonej naczelniczki podkreślali jednak, że współpraca z nią to była katorga.
4 lipca na stanowisko pełniącej obowiązki komendanta wojewódzkiego policji powołano białostoczankę insp. Irenę Doroszkiewicz. Gen. Działoszyński podkreślał, że sytuacja wymagała osoby spoza środowiska opolskiego - I taka właśnie decyzja zapadła, że osoba z zewnątrz pokieruje opolską komendą wojewódzką i doprowadzi do uporządkowania spraw - mówił komendant główny policji.
Sama insp. Doroszkiewicz ostrożnie podeszła do swej nominacji. - Nie będę tutaj składała jakichś deklaracji, bo muszę się zapoznać z sytuacją i ocenić, czy jest napięta - stwierdziła pełniąca obowiązki komendanta insp. Doroszkiewicz.
Ostatecznie insp.Doroszkiewicz została jedyną w Polsce kobietą kierującą komendą wojewódzką policji. Odstąpiono od ukarania byłej naczelniczki a śledztwo w sprawie nagranej rozmowy zostało umorzone. Jak się okazało, były komendant wojewódzki przypadkowo sam się nagrał za pomocą aparatury używanej przy telekonferencjach. Ponieważ nagrania takie są spisywane, treść rozmowy poznały inne osoby. Kto dostarczył nagrania mediom, nie wiadomo.
Adam Wołek