30.09.2014 Artur Widłak o tym, że był samotnym białym żaglem, ale ma dobry pomysł na Kędzierzyn-Koźle i dlatego wraca z nową ekipą
Polityczna historia Widłaka, co dość typowe dla Kędzierzyna-Koźla, jest mocno barwna. Wiceprezydent u boku Tomasza Wantuły, starosta z nadania Platformy Obywatelskiej, w końcu starosta pozbawiony politycznego zaplecza, odwołany po trwających ponad pół roku politycznych podchodach, w których główną role odgrywała właśnie Platforma. Widłak zasłynął też z tego, że odwołał Anatola Majchera, ustosunkowanego politycznie dyrektora miejscowego szpitala.
Teraz po paru miesiącach przerwy Widłak chce wrócić do lokalnej polityki i zostać prezydentem miasta.
- Nasze miasto nie miało szczęścia do prezydentów - przekonuje. - Inne miasta o podobnej wielkości rozwijają się lepiej. A przecież Kędzierzyn-Koźle to bogate miasto, dochód na głowę mieszkańca jest tu wysoki. Chciałbym uczynić to miasto przyjaźniejszym dla mieszkańców, którzy dziś narzekają, choćby na to, że miasto jest brudne. Rządzącym brakuje pomysłów. Weźmy ścieżki rowerowe. Niby się je buduje, ale krótki odcinkami, nie da się nimi jeździć po mieście.
Widłak zapowiada, że już niedługo ruszy z kampanią i wtedy zaprezentuje swoją ekipę i pomysł na miasto. Na razie mówi o polepszeniu współpracy z powiatem, trosce o oświatę i sport, budowie aquaparku (jednak mniejszego niż ten, o którym marzy prezydent Wantuła).
- Mam samorządowe doświadczenie i dużo pomysłów - przekonuje. - Gdy zostałem starostą, powiat był na minusie10 milionów złotych , gdy odchodziłem. zostawiłem w kasie 8 milionów.
Posłuchajcie: