Jacek Wilk o tym, że chce być nowym Wilczkiem, który uwolni polską gospodarkę od kajdanów zbędnych regulacji i obudzi ludzką przedsiębiorczość
Nasz gość opowiadał, że polityką interesował się zawsze, ale zaczął się w nią angażować, gdy urodziły mu się dzieci i zaczął myśleć poważnie o ich przyszłości.
- Zacząłem się martwić tym, jakie rysują się przed nimi perspektywy i uznałem, że nie mogę siedzieć bezczynnie – mówił Wilk, wspominając, że w 2011 roku wstąpił do Kongresu Nowej Prawicy.
Naszego gościa pytaliśmy o dość mizerne wyniki, jakie osiąga w przedwyborczych sondażach. Z lekkim przekąsem zauważył, że do sondaży nie przywiązuje wielkiej wagi.
- Poza tym nie jest tak źle – zauważył. – W ubiegłotygodniowym sondażu „Newsweeka” dostałem dwa procent, tyle co Magdalena Ogórek.
Pytany o program wyborczy, Wilk stwierdził, że chce powrócić do Wilczka, czyli do wyjątkowo wolnościowych zasad gospodarczych, jakie u kresu Polski Ludowej wprowadził minister Mieczysław Wilczek.
- Do dziś są one wzorem, bo obudziły ludzką aktywność i nie krępowały Polaków niepotrzebnymi regulacjami, w ciągu dwóch lat powstały dwa miliony firm – stwierdził.
Nasz gość podkreślał, że jest wielkim zwolennikiem państwa minimum, które nie mówi ludziom, jak mają żyć i nie próbuje regulować wszystkich sfer życia.
Wilk opowiadał także innych pomysłach: twardej obronie interesu narodowego, likwidacji obowiązku ubezpieczania się w ZUS-ie oraz podniesieniu kwoty wolnej od podatku. Wspomniał też o utworzeniu polonijnych okręgów wyborczych – Polonusi żyjący na całym świecie, mogliby wybierać swoich parlamentarzystów (po trzech posłów i jednym senatorze na kontynent).
Posłuchajcie: