W środę w Stanach Zjednoczonych tłum wdarł się na Kapitol i przerwał proces zatwierdzenia zwycięstwa Joe Bidena. Kilka godzin przed zajęciem przez swoich zwolenników Kapitolu Donald Trump pisał na Twitterze, że proces wyborczy w USA "jest gorszy niż w krajach Trzeciego Świata”. A od kiedy okazało się, że wybory przegra twierdził, że doszło do oszustw wyborczych na masową skalę. 5 osób straciło życie, sale i biura Kapitolu zostały zdemolowane, skradziono także komputery i dokumenty. Aresztowano co najmniej 90 osób, a śledczy w Waszyngtonie twierdzą, że dostali od opinii publicznej 17 tysięcy wskazówek dotyczących uczestników zamieszek.
Jeśli zaś chodzi o Donalda Trumpa to odwróciła się od niego część jego współpracowników, a także najwierniejsi sojusznicy w partii Republikańskiej. Demokraci planują rozpoczęcie impeachmentu, a Twitter zablokował na stałe konto Donalda Trumpa.
To wywołało falę komentarzy, jedni przyklaskują tej decyzji, inni ją krytykują wskazując, że to zamach na wolność słowa, a konta innych przywódców - na przykład byłego premiera Malezji , który mówił, że "muzułmanie mają prawo zabić miliony francuzów" - nadal działają.