- Zagłosowałem zgodnie z deklaracją „za” wyborami korespondencyjnymi. Wcześniej my przekonaliśmy PiS do pomysłu zmiany Konstytucji, szliśmy na rozmowy z opozycją, a opozycja poczuła krew i zaczęła to przedstawiać jako rozmowy zmierzające do rozbicia Zjednoczonej Prawicy. Na to nie było mojej zgody, bo przecież kandydowaliśmy z list PiS – mówił na naszej antenie poseł Bortniczuk.
Polityk Porozumienia powiedział jednak, że powinno się rozmawiać z opozycją, jednak te rozmowy powinny być traktowane poważnie przez obie strony. Naszego gościa pytaliśmy też o sytuację polityczną w radzie powiatu nyskiego, gdzie doszło do poróżnienia w obozie rządzącym.
- Cieszę się, że mam okazję się do tego odnieść. Ja do pewnego momentu byłem zaangażowany w ratowanie koalicji. W sposób niezgodny z ustaleniami doszło do odwołania wicestarosty z PiS, który miał prawo zmienić barwy partyjne, bo taka była umowa, że do końca roku możemy robić transfery.
- Niestety wicestarostę odwołano, a to stało się początkiem kryzysu w ramach koalicji. Uczestniczyłem w rozmowach o powrocie trójki radnych, niestety stanowisko PiS było nieprzejednane. PiS uznało, że dysponuje pięcioma radnymi i może zabiegać o wszystkie stanowiska w powiecie i nie dało się ich przekonać do jakiegokolwiek kroku wstecz.
- Radni prawicy się wiec rozpierzchli, każdy robi to co uznał za słuszne, trudno, można tylko załamać ręce, że nie udało się dogadać z lokalnymi politykami PiS – mówił nasz gość.