Jak mówi nasz gość, służba ta została powołana do życia dekretem Naczelnika Państwa, który wyłączył weterynarię ze struktur ministerstwa spraw wewnętrznych.
- Ta służba od początku miała takie sama zadania jak teraz, wtedy też szalały takie choroby zakaźne jak tak zwana zaraza płucna - wspominał Bortnik. - Podobne służby były też w państwach zaborczych, oczywiście odmienne w każdym zaborze. Inne struktury, inne przepisy. Doskonałe były służby niemieckie. Dodam, że niektóre wydane wtedy dekrety regulujące naszą pracę przetrwały do 1997 roku.
Jak mówi nasz gość, polski model działania służb weterynaryjnych można uznać za wzorcowy. Jak dodaje, w planach jest stworzenie jednolitej inspekcji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo żywności.
- Można powiedzieć, że miałaby pilnować żywności od pola do stołu - mówi Bortnik.
Naszego gościa zapytaliśmy także o sytuację na froncie walki z ASF. W jego ocenie problem jest opanowany, ale na tyle poważny, że nie wolno go w żadnym wypadku lekceważyć, co między innymi oznacza, iż nie należy się przejmować ekologami, którzy krytykują masowy odstrzał dzików.
- Tu nie mają znaczenia okresy ochronne, to taka sytuacja jak na wojnie, kiedy to normalne przepisy nie obowiązują - tłumaczył Bortnik. - Populację dzików należy zmniejszyć, bo tego wymagają względy bezpieczeństwa zdrowotnego i gospodarczego.
Nasz gość wspomniał też o tym, że w szerzeniu się ASF można dostrzec działania intencjonalne.
- Bliskie jest mi myślenie Amerykanów, którzy każdy taki przypadek najpierw badają pod kątem możliwego aktu bioterroryzmu, to jest dla nich zawsze pierwsza wstępna hipoteza - wyjaśnia.