- Myślę, że stało się tak przez rozczarowanie sceną polityczną, może życie w jakiejś bańce, w której człowiek młody zamyka się w mediach społecznościowych i wśród znajomych. My jako młodzieżówka zachęcaliśmy do uczestnictwa w wyborach. Robiliśmy happeningi, akcje w mediach społecznościowych, pisaliśmy posty. Nie mówiliśmy o tym na kogo głosować, ale o tym żeby po prostu pójść, spełnić obowiązek obywatelski i żeby wziąć odpowiedzialność za to, co się będzie działo i żeby móc to potem z czystym sumieniem komentować - mówił Tobiasz Gajda.
W Loży pytaliśmy czy może jednak słaba frekwencja nie jest wynikiem braku oferty dla młodego pokolenia. - Nie zawsze jest tak, że ta oferta jest zgodna z tym czego młodzi ludzie oczekują, ale komitety miały takie punkty w swoich programach.
- Młodzi szukają swojego miejsca i co chwila są nowe projekty, które starają się być dla nich odpowiedzią. Często też organizacje młodzieżowe nie idą z duchem swojej partii, mają pewną autonomię i może tutaj należy szukać przestrzeni do zaangażowania. Młodzież idzie za czymś konkretnym, wyrazistym, za tym co jest inne i nie jest umiarkowane. Nie należy też nadużywać sformułowania, że młodzież "brunatnieje" i ma prawicowe poglądy, to jest na zbliżonym poziomie - dodaje lider młodzieżówki Platformy Obywatelskiej.
- Ja nigdy nie miałem radykalnych poglądów. Właściwie zawsze popierałem PO, teraz też dojrzewam do niektórych spraw światopoglądowych. W 2015 uznałem, że może jednak Nowoczesna będzie odpowiedzią na to, czego w Platformie brakowało, bo były postulaty dotyczące przedsiębiorczości, ale potem wiemy jak się skończyło. A teraz Platforma zmieniła się pod wpływem koalicjantów, więc uważam, że jest to w tej chwili najpoważniejsza oferta dla ludzi o umiarkowanych, liberalnych poglądach - mówił Tobiasz Gajda.