10.10.2014 Sławoj Dubiel i Sławomir Mielnik o dziewczętach z cyfrówkami i o tym, czy się różni słitfocia od prawdziwej fotografii
Dubiel i Mielnik przyszli do programu, żeby zaprosić słuchaczy Radia Opole na 4 Opolski Festiwal Fotografii, organizowany w tym roku pod hasłem "Bez granic". To impreza adresowana i do tych, którzy zdjęcia lubią oglądać, i do tych, którzy chcą ją robić. Impreza wyjątkowo potrzebna w czasach, gdy każdy ma dostęp do niezłego sprzętu cyfrowego a wszechobecne, nie tylko na fejsie, są robione telefonami słitfocie.
Rozmawialiśmy oczywiście o programie festiwalu, pełnym wystaw i warsztatów, ale także o kondycji zawodu fotoreportera. Mamy czasy, w których prasa, szukając oszczędności, rezygnuje z zawodowców i zadowala się zdjęciami przysyłanymi przez czytelników. Bywa, że naczelny wręcza dziennikarzowi telefon i mówi od teraz robisz także zdjęcia.
- I na łamach to widać - mówi Dubiel. - To jest trochę jak wędkarstwie. Każdy może kupić wędkę i iść na ryby, ale na pewno nie złapie takiej ryby, jak zawodowiec, który robi to przez całe życie.
- Coraz częściej jest tak, że fotoreporter jedzie w świat za własne pieniądze i robi zdjęcia potem żadne wydawnictwo i nie chce ich kupić - wtóruje mu Mielnik. - I dopiero, gdy te fotografie trafia na wystawę albo wygrają prestiżowy konkurs, prasa się budzi i zaczyna nimi interesować.
Spytaliśmy, kto najchętniej bierze udział w warsztatach. Okazało się, że dziewczęta częściej sięgają dziś po aparat i chętniej się uczą.
Posłuchajcie: