Zdaniem naszego gościa, blokady dróg i inne formy protestów to przeżytek, znacznie skuteczniejsze jest wykorzystywanie normalnych procedur negocjacji z rządzącymi.
- Tak działają izby rolnicze. Nie mamy zbyt wielu uprawnień, możemy tylko opiniować różne kwestie, ale możemy także reprezentować rolników w kwestiach spornych. Po ostatniej suszy wysłaliśmy do resortu rolnictwa kilkadziesiąt stron pism i pewne drażliwe problemy udało nam się rozwiązać - mówił Czaja.
Nasz gość mówił także o tym, że rolnicy czasem padają ofiarą nieuczciwych kontrahentów, co dodatkowo podgrzewa nastroje na polskiej wsi.
- Rolnik jest uczciwy i trochę naiwny, nie zawsze wyczuje, że ktoś, z kim podpisuje umowę, jest nastawiony na zysk i niesolidny. Problem w tym, że rolnik zwraca się po pomoc prawną nie przed, ale po tym, jak padnie ofiarą takiego oszusta - twierdzi Czaja.
Nasz gość dodaje jednak, że sytuacja polskich farmerów nie jest łatwa. Pomijając problemy związane z klimatem, rolnicy mają kłopot z wirusem ASF i horrendalnie niskimi cenami skupu. To problem przede wszystkim dla hodowców trzody czy sadowników.
- Ale tu nie pomoże państwo, tu trzeba po prostu kierować się biznesowym zmysłem - radzi Czaja.