Jak podkreśla nasz gość, tego rodzaju ograniczenia to nic nadzwyczajnego, podobne rozwiązania prawne można znaleźć w innych krajach.
- Wołczyn jest jak Paryż. W stolicy Francji bodaj po 21:00 nie można kupić w sklepie alkoholu - mówi Ruszczewski. - I to naprawdę nie powinno dziwić. Powiedzmy to sobie wprost: alkohol to akceptowany kulturowo narkotyk. I choć nic nie wskazuje na to, żeby ludzie z niego zrezygnowali, to trzeba mieć świadomość, że nie jest to na pewno normalny produkt spożywczy.
Nasz gość powołał się także na raporty przygotowywane od wielu lat dla Kongresu USA, z których wynika, że wprowadzenie różnych ograniczeń w dostępie do alkoholu owocuje zmniejszeniem jego konsumpcji.
- Oczywiście musimy także pamiętać o tym, że w Stanach Zjednoczonych mamy zupełnie inny system prawny, tam można legalnie kupić alkohol dopiero po ukończeniu 21 roku życia - dodaje Ruszczewski.
Zapytany o polski model polityki ograniczania problemów wywoływanych przez alkohol, stwierdził, że oprócz fachowej pomocy terapeutycznej, przepisów regulujących kwestię dostępności alkoholu najważniejsza jest profesjonalna profilaktyka adresowana już do bardzo młodych ludzi.