Raida wylicza, że w wyniku zmiany granic stolicy regionu Komprachcice straciły dwa sołectwa, około 2 100 mieszkańców oraz około 4,3 mln zł rocznego dochodu. Mówi jednak, że budżet gminy to nadal około 23 mln zł, co wystarcza na zaspokojenie potrzeb mieszkańców, choć w w zeszłym roku, gdy trzeba było odnaleźć się w nowej sytuacji, pieniędzy na inwestycje było znacząco mniej.
- Mamy jednak ambitne plany. Celowo zdusiliśmy dług do poziomu 3 procent, by mieć pieniądze na wkład własny potrzebny do pozyskania unijnych dotacji na nowe zadania. Mamy już złożone wnioski na ponad 20 mln, między innymi razem z Opole w ramach Aglomeracji Opolskiej zabiegamy o 9 mln na budowę ścieżek rowerowych - mówi Raida.
Nasz gość ma też zasadnicze uwagi do metodologii zastosowanej przez "Wspólnotę". Oparła się na danych GUS i podzieliła dochód gminy na ponad 9 tysięcy mieszkańców, nie biorąc pod uwagę faktu, że część z nich mieszka za granicą, tylko się z gminy nie wymeldowała. Jak tłumaczy nasz gość, najlepiej pokazuje to liczba tzw. deklaracji śmieciowych, których jest o 20 procent mniej niż teoretycznie powinno być mieszkańców gminy. Kolejne nie zauważone przez "Wspólnotę" zjawisko, które z kolei wpływa na poziom dochodów Komprachcic, to mieszkańcy, którzy przeprowadzili się na teren gminy, ale nadal zameldowani są w Opolu i to do miejskiej, a nie gminnej, kasy trafia odpis od ich dochodów.