Nasz gość nie godzi się z ocenami komentatorów i polityków, że zachowanie PO w sprawie obywatelskiego projektu liberalizacji prawa aborcyjnego skompromitowało partię. Nie zgadza się także z opinią, że w tej sprawie nie należało wprowadzać dyscypliny.
- Wręcz przeciwnie, trzeba było wprowadzić dyscyplinę obecności i głosowania - przekonuje. - Bo to nie było głosowanie światopoglądowe, ale techniczne, związane ze skierowaniem projektu do pracy w komisjach.
Inaczej Wilczyński ocenia głosowanie w sprawie projektu zaostrzającego prawo aborcyjne.
- O ile mieliśmy pewność, że projekt "Ratujmy kobiety" ostatecznie nie ma szans, to w tym drugim przypadku istnieje bardzo poważne ryzyko, że projekt przejdzie i kompromis aborcyjny się nie utrzyma - ocenia.
Naszego gościa pytaliśmy też o to, czy jego krytyka wojewody Adriana Czubaka za publiczne wspieranie działań liderki PiS Katarzyny Czochary (wspólne konferencje w sprawie pieniędzy na nowe obwodnice) nie wynika przypadkiem z zazdrości, bo podobnymi sukcesami nie mógł się pochwalić w okresie, gdy był wojewodą.
- To nie tak - odpowiada. - Od premiera Tuska usłyszałem, że wojewodowie są przedstawicielami rządu a nie lokalnych baronów partyjnych. I tej zasady zawsze się trzymałem.