Nowak opowiada, że początkowo planował oprzeć się na osobistych wspomnieniach, ale zrezygnował, bo zbyt długo w Biskupicach nie mieszkał i nie dowierzał już własnej pamięci.
- Kutz kiedyś powiedział, że trzeba opuścić swoje środowisko, żeby po latach je odnaleźć. Tak było ze mną, wyjechałem z Biskupic w latach 60. po maturze i potem tylko czasem odwiedzałem rodziców - mówił Nowak. - Ostatecznie oparłem się nie tylko na wspomnieniach, ale także na rozmowach ze świadkami tamtych czasów i dokumentach znalezionych w archiwach.
Jak wyglądało życie w Biskupicach po wojnie? Jak mówi Nowak, było niezwykle ciężkie, po gwałtach, zabójstwach i rabunkach dokonanych przez sowieckich maruderów nadszedł czas wielkiej biedy. We wsi zostało raptem siedem koni, nie było jak wykonywać prac gospodarczych, dziadek Nowaka osobiście szpadlem przekopał 30 arów ziemi, bo nie miał innej możliwości. Nasz gość mówi, że był to jednak czas nadziei, mieszkańcy liczyli na to, że ich życie się poprawi i angażowali się w życie publiczne, choć był to przecież czas montowania systemu komunistycznego.
- Dziś tamte czasy są często pokazywano w sposób jednostronny, czarno-biały - mówi Nowak.
Nasz gość dodaje przy tym, że mimo ogromnych trudności był to czas, w którym członkowie wiejskiej wspólnoty chętnie sobie pomagali, poczucie solidarności było wszechobecne. Dziś - jak dodaje - niewiele z tego zostało.