Tymczasem, przypomnijmy, w dwóch zakładach karnych osadzonych jest około półtora tysiąca osób, w tym przestępcy należący do najgroźniejszych grup: recydywiści, przestępcy seksualni czy członkowie zorganizowanych grup przestępczych. I o ile ci z krótkimi wyrokami zwykle wracają w rodzinne strony, to ci po bardzo długich odsiadkach czasem w Strzelcach Opolskich zostają.
- Mamy w mieście świetnie zorganizowaną opiekę postpenitencjarną - mówi Kornaga, która sama kończyła resocjalizację. - Nieoceniona jest rola ks. Krawca i jego ośrodka "Barka".
Nasz gość mówi także, że jest sporo prawdy w lokalnym żarciku o tym, że "w Strzelcach Opolskich albo się w więzieniu siedzi, albo pracuje", bo zakłady karne to duże zakłady pracy, które potrzebują nie tylko mundurowych do ochrony, ale także terapeutów, wychowawców, pracowników kuchni czy pralni.
Pracują także sami osadzeni - już nie tylko w fabryczkach za murami, ale coraz częściej na zewnątrz, stając się pracownikami naprawdę pożądanymi, bo w okolicy prawie nie ma bezrobocia i po prostu brak rąk do pracy. Osadzeni wykonują też różne prace na rzecz lokalnej społeczności, na przykład odśnieżając ulice czy dbając o opuszczone groby na cmentarzu komunalnym.